W czwartek po raz pierwszy w tym sezonie na ławce rezerwowych usiadł Robert Gumny. 19-letni obrońca ostatecznie pojawił się na boisku. W drugiej połowie zmienił Macieja Makuszewskiego, choć pierwszą opcją było wprowadzenie na boisko Kamila Jóźwiaka. - Nie wiem dlaczego zmieniłem decyzję - mówi Nenad Bjelica.
W wyjściowym składzie na mecz z FC Utrecht zagrał Nikola Vujadinović, który tworzył parę stoperów z Rafałem Janickim. Debiut 29-latka spowodował, że trener mógł ustawić Emira Dilavera na jego nominalnej pozycji. Wcześniej Bośniak występował na pozycji stopera. Bjelica z tej możliwości skorzystał i na ławce rezerwowych posadził Roberta Gumnego. Młody obrońca w obecnym sezonie grał we wszystkich meczach od pierwszej do ostatniej minuty. Nie tym razem.
Mimo wszystko "Guma" pojawił się na placu gry. 19-latek zmienił Macieja Makuszewskiego i grał na pozycji prawoskrzydłowego. - Grał na tej pozycji podczas wypożyczenia. To prawy obrońca, ale może też występowa na pomocy. Moim zdaniem może pomóc drużynie na tej pozycji. To szybki zawodnik - tłumaczy swoją decyzję Nenad Bjelica. - Pierwszy pomysł był taki, żeby wpuścić Kamila. Powiedziałem mu nawet, że wejdzie, ale w pewnym momencie zmieniłem decyzję. Myślałem, że Robert będzie lepszym wyborem. Lewy obrońca rywali był zmęczony i chciałem to wykorzystać - dodaje Chorwat.
Jóźwiak w tym sezonie zagrał w tylko jednym meczu. Pojawił się na boisku w drugiej połowie spotkania z FK Pelister, które było rozgrywane w Strumicy. "Józiu" zdobył w tym spotkaniu bramkę po podaniu Makuszewskiego. Kilka dni później wystąpił w meczu kontrolnym z Górnikiem Konin i w nim także trafił do siatki rywala. Od tego momentu jednak nie dostał szansy gry i wciąż czeka na możliwość pokazania swoich umiejętności. Trener Bjelica zapewnia jednak, że tę okazję będzie miał.
- Kamil zostaje z nami i nie będzie wypożyczony - zapewnia szkoleniowiec. - To zawodnik w dobrej formie i będzie miał szansę gry. Pokazał już, że może być ważnym zawodnikiem naszego zespołu. Musi jednak być cierpliwy. Musimy szanować hierarchię drużyny. Rakels, gdy grał w Cracovii potrafił zdobyć 15 bramek. Musimy to szanować i jemu dawać szansę powrotu do formy - dodaje Bjelica, który Jóźwiakowi dał szansę występu w ośmiu meczach. Skrzydłowy ani razu nie wystąpił u Chorwata od pierwszej minuty.
19-latek jest jednak cierpliwy i zdaje sobie sprawę z dużej konkurencji w zespole. Na bokach pomocy w Lechu może występować wielu zawodników. Wśród nich są Makuszewski, Situm, Barkroth, Rakels, Pawłowski, Radut, a także kontuzjowany obecnie Jevtić. Duża rywalizacja jednak nie demobilizuje Jóźwiaka. - Konkurencja jest duża, ale to jest Lech Poznań. Nie poddam się. Będę walczyć – mówi młody lechita.
Zapisz się do newslettera