Niedzielny mecz z Arką będzie wyjątkowy nie tylko dla Macieja Makuszewskiego, ale też trenera Nenada Bjelicy. Dla tego pierwszego, jeśli zagra, będzie to 150 występ na boiskach ekstraklasy. Z kolei chorwacki szkoleniowiec poprowadzi Kolejorza po raz 50-ty w oficjalnym meczu.
Bjelica zadebiutował w tym klubie 11 września 2016 roku w spotkaniu z Pogonią Szczecin. Tamto zakończyło się zwycięstwem Lecha 3:1. Był to pierwszy z trzydziestu sześciu meczów ligowych, w których poprowadził poznański zespół. Poza tym siedem razy jego Lech zagrał w spotkaniach Pucharu Polski i sześciokrotnie w meczach na międzynarodowej arenie. We wszystkich - dwadzieścia osiem razy Kolejorz schodził z boiska w roli zwycięzcy, dwanaście razy zremisował i dziewięć razy przegrał.
- Myślę, że jedynym problemem w tym okresie było to, że nie wygraliśmy żadnego trofeum. Drużyna grała na dobrym poziomie, miała też bardzo dobrą serię. Problem polegał na tym, że nie wygraliśmy ważnych meczów. Dlatego musimy pracować dalej i zaakceptować tę sytuację - zaznacza Bjelica. - Nie wygraliśmy Pucharu Polski, ani mistrzostwa. Do końca jednak walczyliśmy, by to zrobić. W tym sezonie mamy szansę, by sięgnąć po tytuł. Mamy wszystko, żeby tak było. Patrzymy pozytywnie. Pozytywnie, choć bez tytułu - dodaje Chorwat.
Kolejorz pod jego wodzą 94 razy znalazł sposób, aby umieścić piłkę w siatce rywala. Ci zdobyli w meczach z jego Lechem 37 goli. Najwięcej bramek w 49 meczach zdobył Marcin Robak - 19. Drugi w tej klasyfikacji jest Radosław Majewski z 13 trafieniami, a trzeci Darko Jevtić, który dwanaście razy znalazł sposób na zdobycie gola.
Dla Bjelicy Kolejorz jest szóstym klubem, który prowadzi w trenerskiej karierze. Najdłużej, bo aż trzy lata pracował z Wolfsbergerze, który prowadził w 124 meczach. Przez niespełna półtora roku w Spezii Calcio zagrał 61 meczów. Kolejorz jest trzecim najczęściej prowadzonym przez niego klubem w trakcie kariery trenerskiej.
Zapisz się do newslettera