Lech Poznań w niedzielę w PKO BP Ekstraklasie podejmować będzie na Enea Stadionie Cracovię. Przy tej okazji wrócimy wspomnieniami do pierwszego ligowego sezonu, w którym oba kluby miały okazję się zmierzyć. Było to w 1948 roku.
Do 1939 roku Lech, grający w latach 30. jako KPW Poznań, nie awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Za to w 1945 roku był jednym z pierwszych klubów, które reaktywowano. Stało się to już w marcu, a zatem zaledwie kilka tygodni po wyzwoleniu Poznania spod okupacji hitlerowskiej. Stało się to na bazie piłkarzy przedwojennego KPW, łazarskiej Korony, a także walczącego w konspiracyjnych rozgrywkach Dębca. Od początku trener Franciszek Bródka chciał rozgrywać jak najwięcej spotkań, żeby zespół okrzepł w bojach. Dlatego w wolnych terminach organizowano sparingi. Pisaliśmy już w tym cyklu, że na jeden z nich jeszcze latem 1945 przyjechała Cracovia. Goście wygrali 3:2.
My jednak tym razem skupimy się na pierwszych konfrontacjach ligowych z Pasami. Niebiesko-Biali jako ZZK Poznań zadebiutowali w najwyższej klasie rozgrywkowej w 1948 roku. 7 lipca zmierzyli się na wyjeździe z ekipą Cracovii. Zresztą zdjęcie, które ilustruje ten tekst, jest zrobione właśnie na stadionie przeciwników przed tym historycznym starciem, które gospodarze wygrali 3:1.
Nie opisywaliśmy jednak rewanżu, który odbył się zaledwie nieco ponad miesiąc później w Poznaniu. To była 14. edycja najwyższych w hierarchii ligowych rozgrywek klubowych w Polsce, pierwsza po II wojnie światowej. Sezon wcześniej mistrza kraju wyłoniono systemem nieligowym. Oprócz lechitów, absolutnymi beniaminkami były wówczas takie kluby, jak Polonia Bytom, Tarnovia, Rymer Niedobczyce, a także Widzew Łódź. Trzy ostatnie zresztą od razu spadły.
Związek Zawodowy Kolejarzy Poznań natomiast zajął w pierwszym sezonie szóste miejsce, najwyższe z debiutantów. I w drodze do tego wyniku ograł 15 sierpnia 1948 Cracovię 1:0. Gola strzelił w 61. minucie Tadeusz Kołtuniak. Warto dodać w tym momencie, że była to wygrana nad drużyną prowadzącą w tabeli. Spójrzmy zresztą do relacji, która ukazała się w Przeglądzie Sportowym:
Dobra marka leadera zrobiła swoje, ściągając na boisko ZZK ponad 8 tys. widzów. Cracovia nie potwierdziła jednak tej marki pod żadnym względem. Na boisku ZZK ujrzeliśmy zespół grający jakby od niechcenia. Atak krakusów przeprowadził zaledwie kilka udanych i niebezpiecznych akcji - i na tym się skończyło. Kolejarze do przerwy stremowani wielkością swojego przeciwnika, grali nerwowo i zaprzepaścili szereg akcji. Sytuacja zmieniła się jednak radykalnie po zdobyciu bramki przez ZZK. Wtedy krakowianie ruszyli z całym impetem do ataku, jednak natrafili na dobrze dysponowany zespół poznański, którego defensywa nie tylko wytrzymała napór, lecz w dalszym ciągu zasilała swój własny atak dokładnymi podaniami. Jako całość, zespół poznański zaprezentował się dodatnio, a jaśniejszymi punktami byli: Gołębiowski w bramce, Tarka i Matuszak w pomocy oraz Polka w ataku.
Jak padła bramka? W sprawozdaniu tak to opisano: - Wojciechowski II mija Jabłońskiego i centruje do środka. Nadbiegający Kołtuniak przyjmuje piłkę, przechodzi Glimasa i pakuje piłkę ponad wybiegającym Hymczakiem do siatki.
Bohater, czyli Kołtuniak, w mediach został okrzyknięty jako zdolny junior, który dopiero co dołączył do drużyny. Istotnie, dołączył, ale liczył sobie wówczas już 26 wiosen. To gracz, który pozostawał zawsze w cieniu tych największych, ale swoją kartę historii zapisał, bo dla Kolejorza w osiem sezonów zaliczył 104 mecze, w których zdobył 18 bramek. Co ciekawe, to syn Polaka i Litwinki, przez jakiś czas z rodzicami mieszkał nawet w Brazylii, gdzie trafili za pracą.
Dodajmy również, że ZZK ograło zespół, który kilkanaście tygodni później wywalczył mistrzostwo Polski - szóste i jak do tej pory ostatnie. Stało się to w dramatycznych okolicznościach, bo Cracovia oraz Wisła Kraków zakończyły rozgrywki ligowe z równym dorobkiem punktowym (po 38). Bilans bramek lepszy mieli wiślacy, natomiast bezpośrednie boje były po stronie Pasów (2:0 i 1:1). Dlatego o tytule zadecydował dodatkowy mecz na neutralnym obiekcie. 5 grudnia 1948 na stadionie Garbarni Kraków Cracovia ograła Wisłę 3:1 i świętowała zdobycie złotego medalu.
Zapisz się do newslettera