- Czasem jesteś z daleka od domu, ale możesz liczyć na ludzi dookoła ciebie. Tak też jest w Lechu - mówi lewy obrońca Lecha Poznań, Pedro Rebocho. Portugalczyk nie ukrywa, że wiosną będzie chciał pokazać się z jeszcze lepszej strony niż w ubiegłej rundzie. Sam podkreśla, że chce odwdzięczyć się kibicom Kolejorza za ogromne wsparcie okazane mu podczas zeszłorocznej rehabilitacji.
Od momentu doznania kontuzji na przełomie listopada i grudnia zacząłeś swój wyścig z czasem, żeby jak najszybciej wrócić do treningów z drużyną, najlepiej już na początek okresu przygotowawczego. Jak więc oceniasz ten ostatni okres?
- Uraz przytrafił się w momencie, kiedy byłem w dobrej formie. Takie rzeczy oczywiście zdarzają się w piłce, ale początkowo myślałem, że stało się coś bardzo złego. Po badaniach lekarz powiedział mi, że nie ma powodów do dużych zmartwień. Sześć lat temu doznałem kontuzji, która była o wiele poważniejsza. Teraz wiedziałem, że szybko wrócę do zdrowia, już po dwóch tygodniach poczułem się lepiej. Jasne, to trudne, bo chciałem pomagać drużynie, ale z drugiej strony w tym czasie radziła ona sobie nieźle. Ciężko patrzeć, kiedy koledzy wychodzą każdego dnia na trening, jednak postanowiłem sobie, że zrobię wszystko, żeby wrócić w jak najlepszej dyspozycji.
Podczas rehabilitacji publikowałeś w mediach społecznościowych informacje na temat swojego stanu zdrowia, starałeś się, żeby kibice wiedzieli, na jakim etapie powrotu na boisko jesteś. Czułeś wsparcie z ich strony?
- Normalnie nie jestem bardzo aktywny w mediach społecznościowych, ale w tamtym momencie zależało mi, żeby kibice dowiadywali się, jak przebiega moja rehabilitacja. Oczywiście czytałem komentarze wspierające mnie, to wiele dla mnie znaczyło. Trudno o lepszą motywację, kiedy wyraźnie czujesz, że ktoś bardzo na ciebie czeka. Wsparcie otrzymałem również od swoich kolegów z szatni, którzy interesowali się moim stanem zdrowia, uspokajając mnie przy tym.
W jaki sposób starałeś się, żeby okres kontuzji okazał się możliwie jak najmniej straconym?
- Nie miałem za dużo wolnego czasu, trenowałem dwa razy dziennie. Siłownia, bieganie, ćwiczenia z fizjoterapeutą. Dużo rozmawiałem z rodziną, czasem włączyłem jakiś serial. Chciałem jak najmniej zaprzątać sobie głowę negatywnymi myślami. Odpowiednie nastawienie mentalne w takim okresie to podstawa.
Jak wytłumaczysz fakt, że tak szybko zaadaptowałeś się do nowej drużyny i ligi? Siedem meczów wystarczyło, żeby wiedzieć, że ma się do czynienia z jednym z najlepszych piłkarzy na swojej pozycji w ekstraklasie.
- Przychodząc tutaj miałem już duże doświadczenie z gry zagranicą. Potrafię szybko zawiązywać dobre relację z nowymi kolegami z drużyny. Mamy bardzo rodzinną atmosferę w szatni, więc od momentu wejścia do niej wszystko poszło łatwo. Na boisku także wszystko "zatrybiło" odpowiednio, styl gry preferowany przez zespół mi odpowiadał praktycznie od pierwszego treningu, odnalazłem się w nim bez przeszkód. Polska liga ma oczywiście swoją specyfikę, ale jestem profesjonalistą, wiedziałem, że muszę sobie w niej poradzić.
Analizowałeś rundę jesienną pod kątem indywidualnym? Jakie były główne wnioski?
- Szczerze mówiąc, mam wiele rzeczy do poprawy. Mogę prezentować się ze znacznie lepszej strony. Za mną na razie tylko siedem spotkań, więc mam dużą nadzieję, że wiosną zaliczę tych meczów więcej. Dawanie z siebie sto procent to oczywistość, ale teraz doszedł do tego dodatkowy czynnik. Chcę pokazać wszystkim ludziom, którzy okazali mi wsparcie, że mogą na mnie liczyć. Moja motywacja przed tą rundą stoi na najwyższym poziomie. Umiejętności techniczne, piłkarskie czy taktyczne to jedno, ale chcę być na boisku prawdziwym żołnierzem.
Który rywal może wam sprawić wiosną najwięcej kłopotów w bezpośrednich meczach?
- Każda drużyna z top 5 jest groźna. Mimo obecnej niskiej pozycji w tabeli myślę, że Legia także będzie grała coraz lepiej i pięła się coraz wyżej. Najbardziej zaskoczył mnie Radomiak, który dysponuje naprawdę dobrym zespołem. Nasz ostatni zeszłoroczny mecz z Górnikiem także pokazał, że to niewygodny przeciwnik. Generalnie w tej lidze musisz cały czas pozostać skoncentrowanym, tak będzie również już w pierwszym starciu z Cracovią. Ciężko mi wskazać nawet jedno spotkanie, które okaże się dla nas podczas tej rundy łatwe, każdy rywal dysponuje swoimi atutami i może cię zaskoczyć.
A jaka rzecz zaskoczyła ciebie najbardziej w Lechu Poznań podczas pierwszych miesięcy pobytu w klubie?
- Organizacja i moi koledzy. Ok, w Portugalii utrzymywałem dobre stosunki z innymi piłkarzami, bo większość z nich to byli moi rodacy. Tutaj udało się stworzyć grupę, która mimo czasem różnego pochodzenia trzyma się mocno razem. To zrobiło na mnie szczególnie na początku naprawdę świetne wrażenie. Rywalizuję z Barrym Douglasem o miejsce w składzie, a mimo to mamy kapitalny kontakt, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, to nie jest częsta sytuacja. Czasem jesteś z daleka od domu, ale możesz liczyć na ludzi dookoła ciebie. Tak też jest w Lechu.
Rozmawiał Adrian Gałuszka
Zapisz się do newslettera