Lubomir Šatka po raz pierwszy od ponad miesiąca wyszedł w podstawowym składzie Lecha Poznań w meczu PKO BP Ekstraklasy. Słowak rozegrał całe spotkanie w meczu ze Śląskiem Wrocław (1:0).
Ostatnie spotkanie, w którym Šatka zagrał 90 minut przypada na rywalizację z Lechią Gdańsk (0:1). 26-latek wystąpił wtedy na prawej obronie. Słowak w rywalizacji ze Śląskiem Wrocław pokazał, że cały czas jest w wysokiej dyspozycji. Były zawodnik DAC Dunajska Streda popisał się jedną kluczową interwencją, kiedy zażegnał niebezpieczeństwo odbierając piłkę Fabianowi Piaseckiemu.
- Na boisku czułem się w porządku. Wiadomo, że po takiej przerwie nie jest jeszcze idealnie. Nie jest to jeszcze na pewno ten poziom, jakiego bym od siebie oczekiwał. Brakuje mi dalej trochę tej pewności, która zawsze jest efektem regularnej gry. To wróci z czasem - mówi zawodnik Lecha Poznań.
Šatka w minionej kolejce został ustawiony na swojej nominalnej pozycji i tworzył środek obrony najpierw z Antonio Miliciem, a następnie z Tomaszem Kędziorą. Współpraca między tymi piłkarzami wyglądała dobrze w obu połowach, Śląsk najgroźniejszą sytuację stworzył sobie po strzale z dystansu Krzysztofa Mączyńskiego.
- Ostatnio najczęściej Bartek grał razem z Antonio, dobrze to wyglądało w ich wykonaniu, a teraz ja muszę na nowo się z Antonio zgrać i przypomnieć sobie jak najlepiej z nim współpracować na boisku. To wymaga czasu, a tego niestety nie ma dużo, więc robię wszystko, co w mojej mocy, żeby poszło to jak najszybciej i żebym mógł jak najbardziej pomagać drużynie. W pierwszej połowie grałem z "Kendim" ustawionym po mojej prawej stronie, więc współpracowaliśmy w linii obrony, dużo sobie podpowiadaliśmy, a kiedy się okazało, że w drugiej połowie będziemy grać gdzieś koło siebie na środku, szybko ustaliliśmy jak mamy współpracować, jak się poruszać czy jak zachowywać się przy dośrodkowaniach. Myślę, że dobrze to w naszym wykonaniu funkcjonowało - podsumowuje Słowak.
Zapisz się do newslettera