Bartosz Salamon zagrał w obu meczach sparingowych Lecha Poznań w trakcie zgrupowania w Dubaju. - Mam w sobie bardzo dużo energii, pod względem mentalnym jestem nastawiony bardzo pozytywnie. Zmotywowany, żeby odbudować się i być tym Bartkiem, co byłem wcześniej, a nawet jeszcze lepszym. To mnie nakręca, żeby dawać z siebie wszystko - mówi obrońca Kolejorza, który ze względu na poważną kontuzję przez siedem ubiegłego roku musiał pauzować.
Kolejorz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zagrał przeciwko lokalnemu zespołowi Ajman Club (1:1), a później zaliczył dwumecz ze zwycięzcą Ligi Europy, Eintrachtem Frankfurt (0:1 i 2:2). W tym pierwszym starciu lechici byli podzieleni na dwie jedenastki i każdy zawodnik zaliczył na murawie jedną połowę. Z kolei w przypadku Niemców większość graczy niebiesko-białych biegała na murawie 90 minut. I wśród tych, którzy na obozie zaliczyli maksymalną dawkę rywalizacji był Salamon.
- Czuję się bardzo dobrze - już na wstępie zaznacza Bartek, który wcześniej po kontuzji zaliczył także sparingowe 45 minut w listopadzie w rezerwach Kolejorza przeciwko Warcie (1:1). - Potem przepracowałem sumiennie cały okres przygotowawczy w pierwszym zespole przed wyjazdem do Dubaju. Teraz dopełniłem to wszystko tymi dwoma sparingami. Biorąc pod uwagę fakt, jaką długą miałem przerwę, to czuję się naprawdę wyśmienicie. Ktoś może powiedzieć, że łącznie to tylko trzy sparingi. Ale dla mnie to już bardzo dużo znaczy - dodaje lechita.
Przypomnijmy, że 31-latek pauzował od marcowego starcia towarzyskiego reprezentacji Polski ze Szkocją (1:1). Wówczas na murawie w Glasgow doznał uszczerbku na zdrowiu, co wykluczyło go na długie siedem miesięcy. Teraz jednak błyskawicznie robi kolejne kroki na drodze do powrotu do optymalnej dyspozycji.
- Jestem zadowolony z tego, jak szybko się zaadoptowałem. Oczywiście, rytmu meczowego wciąż potrzebuję, w tym momencie nie było szans tutaj nadrobić zaległości. Ale jestem dobrej myśli i wszystko zweryfikuje liga. Najważniejsze, że nie potrzebuję żadnego okresu na wdrożenie się. Czuję, że jestem gotowy do gry od początku rundy wiosennej i mogę zadeklarować, że jestem do dyspozycji trenera od pierwszego spotkania - twierdzi środkowy obrońca, który w jednym ze spotkań sparingowych grał na środku defensywy ze Szwedem Filipem Dagerstålem, a w drugim z Antonio Miliciem.
Co najbardziej istotne, Salamon nie odczuwa żadnych dolegliwości zdrowotnych. - Co najwyżej trudy zgrupowania, ale to akurat jak najbardziej normalne na tym etapie - uśmiecha się. - Mam w sobie bardzo dużo energii, pod względem mentalnym jestem nastawiony bardzo pozytywnie. Zmotywowany, żeby odbudować się i być tym Bartkiem, co byłem wcześniej, a nawet jeszcze lepszym. To mnie nakręca, żeby dawać z siebie wszystko. I nawet jeśli czuję jakieś drobne problemy, to za bardzo się nie rozczulam nad sobą - podkreśla.
Kopa mentalnego dały mu nie tylko sparingi, ale również to symboliczne wejście na minutę przeciwko Villarreal CF (3:0) w ostatniej kolejce Ligi Konferencji Europy na stadionie przy Bułgarskiej. Dostał zresztą wówczas owację od tłumów kibiców Lecha. - Gdy przez tyle miesięcy przyglądasz się z boku, jak koledzy biegają na murawie i przeżywają fajne chwile, a ciebie z nimi nie ma, to potem jak wracasz, doskonale wiesz, ile straciłeś i jak wiele to dla ciebie znaczy. Ja teraz to bardzo doceniam. Dlatego cokolwiek robimy teraz na treningach, przyjmuję to z wielkim entuzjazmem, bo chcę się tym cieszyć. To jest coś pięknego móc znów grać w piłkę - cieszy się Bartek, który chce pomóc drużynie w osiągnięciu wiosną celów. Sam przekonuje, że walka o mistrzostwo Polski nie jest jeszcze zakończona.
- Absolutnie, ja myślę że musimy się skupić w tym momencie na sobie i nie analizować, ile mamy straty do Rakowa. W lutym oraz marcu chcemy zrobić jak najwięcej punktów. A wtedy w kwietniu spotkamy się w Częstochowie z liderem i jeśli spojrzymy w tabelę i różnica punktowa nie będzie przesadzona, to wszystko będzie możliwe. I z taką wiarą do tego podchodzimy - podsumowuje stoper Kolejorza.
Zapisz się do newslettera