We wtorek, 22 października, mijają cztery lata od wyjazdowego spotkania Ligi Europy, w którym przeciwnikiem Kolejorza była włoska ACF Fiorentina. Był to mecz, który w półroczu pełnym rozczarowań sportowych dostarczył kibicom dużo radości, ponieważ piłkarze Lecha Poznań niespodziewanie pokonali lidera ligi włoskiej.
Po zdobyciu mistrzostwa Polski w 2015 roku drużyna prowadzana przez trenera Macieja Skorżę szykowała się do walki o Ligę Mistrzów, ale ostatecznie zbyt silnym przeciwnikiem okazał się szwajcarski FC Basel. Po odpadnięciu z eliminacji do najsłynniejszych rozgrywek klubowych na naszym kontynencie Kolejorz automatycznie dołączył do eliminacji do Ligi Europy. Tam lechici trafili na Videoton FC i w obu spotkaniach niebiesko-biali pokonali Węgrów, dzięki czemu awansowali do fazy grupowej. W miarę dobre występy w Europie nie przekładały się na ekstraklasę, gdzie Lech z tygodnia na tydzień był coraz niżej, aż wylądował na ostatnim miejscu w tabeli. Konsekwencją tego było rozstanie z trenerem Skorżą i zatrudnienie nowego szkoleniowca, którym był Jan Urban. Jego pierwszym meczem było ligowe starcie z Ruchem Chorzów (2:2), a kolejnym miał być trzeci mecz grupowy w ramach Ligi Europy. Przeciwnikiem był nie byle kto, bo utytułowana Fiorentina, która w tamtym momencie była liderem Serie A.
Sama podróż do Włoch także ma osobliwą historię, ponieważ ze względu na awarię samolotu lechici nie mogli w odpowiednim czasie wylecieć z Ławicy. W związku z tym piłkarze musieli wrócić do klubu i ostatni trening przed meczem odbyli w Poznaniu, a nie na stadionie Fiorentiny. Dodatkowo kontuzji na nim doznał Darko Jevtić, przez co dołączył do wcześniej wyłączonych z gry Marcina Robaka, Szymona Pawłowskiego i Paulusa Arajuuriego. Ostatecznie niebiesko-biali wylecieli o tak późnej porze, że we Włoszech zameldowali się tuż przed godziną 0:00 i gdyby nastąpiło to kilka minut później mogliśmy mieć wyjątkową sytuację, w trakcie której drużyna dotarłaby na mecz w europejskich pucharach w ten sam dzień, w który miał rozbrzmieć pierwszy gwizdek.
Skład na to spotkania zapowiadał się wyjątkowo eksperymentalnie, ponieważ oprócz wcześniej wymienionych kontuzjowanych zawodników w tym spotkaniu również nie mógł wystąpić pauzujący za nadmiar żółtych kartek Karol Linetty. W związku z tym ostatecznie w pierwszej jedenastce Lecha znaleźli się Dariusz Dudka oraz Abdul Aziz Tetteh, a z przodu trener Jan Urban desygnował trójkę Dariusz Formella, David Holman oraz Denis Thomalla. Równocześnie szkoleniowiec Fiorentiny, Paolo Sousa, oszczędzał swoich najlepszych zawodników na ligowe starcie z AS Roma, a więc jedenastki obu drużyn odbiegały od ich normalnych zestawień.
Spotkanie od początku przebiegało pod dyktando gospodarzy, a właściwie powinni oni prowadzić już w 2. minucie, kiedy po zamieszaniu we własnym polu bramkowym świetnie zachował się Jasmin Burić. Jednak im dalej w mecz tym lechici pewniej radzili sobie w poczynaniach obronnych, ale równocześnie w ataku praktycznie nie istnieli. Podobnie wyglądała gra w drugiej połowie, jednak ku zaskoczeniu wszystkich widzów Kolejorz raz wyprowadził szybki kontratak, który zakończył się golem wprowadzonego chwilę wcześniej Dawida Kownackiego. Kilka minut później wychowanek Akademii Lecha Poznań zszedł z boiska z kontuzją, a w jego miejsce wszedł Maciej Gajos, który również po zaledwie kilku minutach ponownie ucieszył poznańskich kibiców. Tym razem po dośrodkowaniu piłki w pole karne zgrał ją Marcin Kamiński, a aktualnie zawodnik Lechii Gdańsk pewnie umieścił ją w siatce.
W końcowych minutach trwały huraganowe ataki gospodarzy, ale ostatecznie dało to efekt w postaci tylko jednej bramki. Chociaż uczciwie trzeba przyznać, że zawodnicy trenera Urbana mieli mnóstwo szczęścia, ponieważ Włosi mieli świetne okazje do wyrównania. W doliczonym czasie gry byliśmy również świadkami brutalnego faulu Ante Rebicia (obecnie AC Milan) na Dariuszu Formelli, który zakończył się czerwoną kartką. Ostatecznie lechici pokonali Fiorentinę i miał być to dopiero wstęp do bardzo dobrej serii wygranych meczów w ekstraklasie. Wystarczy powiedzieć, że po triumfie we Włoszech, w kolejnej kolejce ligowej niebiesko-biali pokonali w Warszawie Legię.
22 października 2015 r.
Bramki: Giuseppe Rossi (90.) - Dawid Kownacki (65.), Maciej Gajos (82.)
ACF Fiorentina: Luigi Sepe – Facundo Roncaglia, Nenad Tomović, Davide Astori - Ante Rebić, Mario Suarez (73. Josip Ilicić), Joan Verdu (65. Matias Vecino), Matias Fernandez, Manuel Pasqual (68. Federico Bernardeschi) – Giuseppe Rossi, Khouma Babacar
Lech Poznań: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Dariusz Dudka, Marcin Kamiński, Tamas Kadar – Gergo Lovrencsics, Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, David Holman (68. Kasper Hamalainen), Dariusz Formella – Denis Thomalla (63. Dawid Kownacki (77. Maciej Gajos))
Zapisz się do newslettera