Pierwszy gwizdek meczu pomiędzy Lechem Poznań a Rakowem Częstochowa wybrzmi w piątek, 9 sierpnia o 20:30. Sprawdźmy, co słychać u naszego rywala
W piątkowy wieczór na stadionie w Częstochowie dojdzie do dziewiętnastego ligowego spotkania pomiędzy obiema drużynami. Bilans bezpośrednich starć jest dosyć wyrównany i wynosi siedem zwycięstw niebiesko-białych, sześć porażek oraz cztery remisy. Liczba bramek jest po naszej stronie - lechici w historii potyczek obu ekip strzelili 30 goli, tracąc ich przy tym dwadzieścia cztery.
- Czas szybko leci, bo przed nami czwarta kolejka i mecz z tradycyjnym faworytem ligi, czyli z Lechem. Spotkanie to zapowiada się interesująco, a my będziemy chcieli zagrać lepiej niż ostatnie starcie domowe i przede wszystkim wygrać. Pod tym kątem się przygotowujemy. Wiemy co mamy do poprawy i ciężko pracujemy, żeby wyeliminować je i poprawić jakość naszej gry - mówi trener Rakowa Częstochowa, Marek Papszun, który po rocznej przerwie wrócił do pracy jako szkoleniowiec Medalików.
Poprzedni sezon ekipa - prowadzona wówczas przed Dawida Szwargę - zakończyła na 7. miejscu w tabeli PKO BP Ekstraklasy i kilka kolejek przed końcem wiedziała już, że nie zdoła obronić tytułu mistrzowskiego, który padł łupem Jagiellonii Białystok. Medaliki ostatecznie miały o jeden punkt mniej niż Kolejorz, chociaż wiosenne starcie obu drużyn mogą wspominać bardzo dobrze. Zaledwie kilka dni po odpadnięciu obu zespołów w 1/4 finału Pucharu Polski, Raków pokonał u siebie Lecha aż 4:0, a na listę strzelców wpisali się Bartosz Nowak, którego już nie ma w zespole, a także Gustav Berggren (zdobył dwie bramki) i... Bartosz Mrozek, który niefortunnie interweniował przy jednej z akcji gospodarzy.
Nowy sezon zespół z Częstochowy rozpoczął od dwóch wyjazdowych wygranych z ligowymi beniaminkami (Motorem Lublin oraz GKS-em Katowice) oraz od domowej porażki z Cracovią 0:1. Zaskoczeniem jest przegrana na własnym obiekcie, bowiem stadion Medalików wcześniej był dla nich prawdziwą twierdzą - w poprzednim roku zaledwie dwóch rywali (Śląsk Wrocław i Górnik Zabrze) wyjechało stamtąd z kompletem punktów i zwycięstwa te odnotowali dopiero pod koniec ligowych rozgrywek.
Jeśli chodzi o sytuację kadrową ekipy z Częstochowy, to w meczu z Kolejorzem nie zagra kilku zawodników borykających się z dłuższymi urazami. Najnowszym nazwiskiem na liście z kontuzjami jest Bogdan Racovițan, który doznał mocno ucierpiał podczas zeszłotygodniowego starcia Rakowa z GKS-em Katowice. Przeciwko Lechowi nie zagra też John Yeboah, który nabawił się urazy przed meczem częstochowskim rezerw.
- Kontuzja Bogdana może być poważna. Jesteśmy jeszcze na etapie badań i ta jego przerwa może być długa. Nie ma jednak takiej pewności, więc liczymy, że nie dojdzie do najgorszej sytuacji - wyjaśnia trener Papszun. - Mikrourazy są naturalne i pojawiają się w każdym zespole. To nie jest nic nadzwyczajnego. Na szczęście nie mamy żadnych kontuzji i to mnie bardzo cieszy, wszyscy zawodnicy są dostępni do gry. Uraz Bogdana był mechaniczny, bo piłkarz GKS spadł mu na nogę - kończy.
Nieobecni: Bogdan Racovițan, Zoran Arsenić, Srđan Plavšić, John Yeboah, Ivi Lopez
Występ pod znakiem zapytania: brak
Pauzujący: brak
W, P, W / 1:0, 0:1, 2:0
Zapisz się do newslettera