Lech Poznań przegrał z Jagiellonią Białystok 0:1 i pozostał liderem PKO BP Ekstraklasy. Tak to spotkanie skomentowali przedstawiciele Kolejorza.
- Zaczęliśmy ten mecz całkiem nieźle, zepchnęliśmy gospodarzy do obrony, dominowaliśmy, bo takie mieliśmy założenia. Jedno co, to mogliśmy lepiej, to troszkę szybciej grać piłką, częściej szukać przestrzeni, chociaż muszę powiedzieć, że Jagiellonia skutecznie nam tę przestrzeń zamykała w bocznych sektorach boiska, ale mimo wszystko nie do końca graliśmy tak, jak to sobie założyliśmy. Mam niedosyt co do tej pierwszej połowy, bo wydaje mi się, że mogliśmy to lepiej rozegrać. Na pewno bramka zdobyta w tym czasie dużo by nam pomogła, ale niestety tak się nie stało i w drugiej części zaczęła się szarpana gra. Jagiellonia bardziej ograniczała się do defensywy.
Stworzyliśmy swoje sytuacje, ale dzisiaj nie byliśmy skuteczną drużyną. Bramka zdobyta przez Jagiellonią - zabrakło nam asekuracji, zgrania piłki przez Bartka, zabrakło nam zebrania drugiej piłki w polu karnym. Jesus Imaz jest świetnym napastnikiem, który takie sytuacje wykorzystuje. Dzisiaj w naszej szatni jest duże rozczarowanie, ale taka jest piłka, dostajemy ostrzeżenie, gorzką lekcję. Musimy patrzeć w przyszłość i widzimy, że jeszcze sporo nam brakuje do tego, żeby być drużyną, jaką byśmy chcieli, żeby mieli nasi kibice i by mieli oni satysfakcję z naszej gry, wyników. Dzisiaj fajnie nas dopingowali, przyjechała tak liczna grupa i niestety wracamy w bardzo złych nastrojach.
- Po pierwsze, to może nie warto przed takimi meczami rozprawiać o tym, że jakiś stadion stanowi naszą klątwę i nie umiemy na nim wygrać długo. Skupianie się na takich tematach jest bezsensowne, bo przecież zawsze trzeba wyjść na boisko i zagrać w piłkę - to jest w tym momencie kluczowe, a nie statystyki. Ja bym ochrzcił to dzisiejsze starcie słowem cierpliwość. Uważam, że jej nam zabrakło przede wszystkim. Mieliśmy sporo sytuacji - jasne, ale wiele akcji rozwiązaliśmy niedokładnie, bo za wszelką cenę chcieliśmy stosować trudne rozwiązania, a te nas gubiły. Czasami warto kopnąć w światło bramki. Tak jak zrobili Joao Amaral i Mikael Ishak w tej akcji, kiedy piłka wpadła do siatki. Za mało było takich momentów, kiedy właśnie uderzaliśmy celnie. Powinniśmy być bardziej cierpliwi, zmęczyć przeciwnika i w ten sposób poszukać miejsca do zadania decydującego ciosu. Jasne, nikt nie lubi przegrywać, ale może po prostu poczuliśmy się zbyt pewni siebie i takie otrzeźwienie, takie zimny prysznic nam się przyda?
- W pierwszej połowie wyglądaliśmy jak zdecydowany faworyt, mieliśmy dużo okazji do tego, żeby zdobyć pierwszą bramkę. Myślę, że tego nam właśnie zabrakło, bo zamykaliśmy Jagiellonię na jej połowie. Przeciwnicy nie mieli groźnych sytuacji, jedynie po naszych stratach mogli sobie coś stworzyć. Wystarczyło wykorzystać jedną z naszych okazji, oni musieliby wtedy otworzyć grę i byłoby to dla nas łatwiejsze. Jagiellona po pierwszej połowie wyciągnęła wnioski, dlatego szkoda, że nie potrafiliśmy wykorzystać naszej przewagi. W drugiej części nie wszystko wychodziło nam tak jakbyśmy tego chcieli, przeciwnicy bardzo dobrze bronili, my staraliśmy się grać bokami i wrzutkami w pole karne. Jak nie wykorzystujesz swoich okazji to zawsze może zdarzyć się jakiś błąd. Myślę, że dzisiaj dobrze broniliśmy, ale jedna długa piłka, jedna sytuacja i przegrywamy.
Zapisz się do newslettera