W zwycięskim meczu z Legią Warszawa (1:0) jedyny gol dla Lecha Poznań padł po doskonale wykonanym rzucie wolnym. Była to już siódma bramka zdobyta przez Kolejorza w tym sezonie ze stojącej piłki. Na ten dorobek złożyły się dwa rzuty karne, dwa uderzenia bezpośrednio z rzutów wolnych oraz trzy po dośrodkowaniach z rzutów wolnych oraz rożnych.
W tygodniu poprzedzającym wyjazd lechitów do Warszawy, odpowiadający w sztabie za stałe fragmenty gry trener Maciej Kędziorek udzielił wywiadu LechTV. W rozmowie opowiedział sporo o systemie gry Kolejorza, a także podzielił się swoją bogatą wiedzą na temat różnych sposobów rozwiązywania rzutów wolnych oraz rożnych. Po zakończeniu nagrania z szelmowskim uśmiechem dorzucił jeszcze: "na Legię przyszykowaliśmy coś specjalnego, zobaczycie".
I teraz przenosimy się na stadion przy ulicy Łazienkowskiej… Była 54. minuta spotkania, Lech otrzymał rzut wolny ponad 35. metrów od bramki Legii. Przy piłce ustawili się: lewonożny Pedro Rebocho oraz prawonożny Joao Amaral. Lewy obrońca Kolejorza uniósł rękę w górę, a potem wziął rozbieg do piłki, ale szybko się zatrzymał. Po chwili to samo zrobił Amaral, a ostatecznie - dopiero w trzecim tempie - Rebocho wykonał dośrodkowanie. Ta kombinacja spowodowała sporo zamieszania w szeregach defensywnych rywali, zwłaszcza, że kilku zawodników Lecha w tym momencie wbiegło już w pole karne. I udało się osiągnąć zamierzony efekt - w momencie, gdy piłka ostatecznie poszybowała przed bramkę, zamykający akcję na dalszym słupku Mikael Ishak został zgubiony z radarów przez warszawskich obrońców, uniknął pozycji spalonej i perfekcyjnym uderzeniem z powietrza zaskoczył Kacpra Tobiasza.
- To było właśnie to rozwiązanie. Często je ćwiczymy, ale do tej pory właściwie go nie używaliśmy. Nie jest łatwo to wszystko zgrać w odpowiednim tempie, ale tym razem wszystko zagrało perfekcyjnie - cieszył się po końcowym gwizdku Ishak.
Szwedzki napastnik mecz przy Łazienkowskiej mógł zakończyć nawet z dwoma golami na koncie, ale w końcówce spotkania nie udało mu się wykorzystać rzutu karnego. - Muszę zobaczyć ten strzał jeszcze raz w powtórkach, ale wydaje mi się, że uderzyłem dobrze. Moc była odpowiednia, chociaż piłka poleciała trochę niżej niż chciałem. No i trzeba oddać bramkarzowi, że dobrze wykonał swoją robotę - przyznał kapitan Kolejorza.
Dla Ishaka gol strzelony przeciwko Legii był już ósmym w tym sezonie w ekstraklasie. - Zawsze się cieszę, kiedy moimi trafieniami mogę pomóc zespołowi. A już zwłaszcza w takim meczu jak ten, bo wiem, jak wiele to zwycięstwo znaczy dla kibiców i władz klubu. Wspaniale było dać im wszystkim prezent w postaci wygranej w Warszawie - zakończył szwedzki snajper.
Zapisz się do newslettera