W monionym tygodniu zmarł wieloletni dyrektor popularnej "trzynastki", czyli Szkoły Podstawowej nr 13, Zbigniew Burkietowicz. Przez wiele lat placówka ta współpracowała z Lechem Poznań i wiele osób związanych z klubem miało okazję do bliższego poznania dyrektora Burkietowicza. Swoimi wspomnieniami podzielili się z nami wiceprezes zarządu Piotr Rutkowski oraz trenerzy Hubert Wędzonka i Patryk Kniat.
Współpraca między Lechem, a dyrektorem Burkietowiczem była zawsze życzliwa. Trzeba przyznać, że zależało mu na niej i bardzo mocno się w to angażował. Była ona życzliwa, pomimo tego, że moment naszego większego wyjścia z tej współpracy był dla niego osobiście trudny. Kiedyś, kiedy nie posiadaliśmy jeszcze odpowiedniej infrastruktury, „trzynastka” była największym filarem naszego szkolenia młodzieży i to właśnie szkoła dyrektora Burkietowicza wychowała dla nas dużą liczbę chłopaków. Był to trudny moment, kiedy musieliśmy przenieść wszystko na nasze boiska. Jednak do samego końca nasze relacje były w bardzo dobrej atmosferze. Pomimo tego, że nie było nas już w strukturach „trzynastki” to nadal ich zespół nazywał się Lech „13” Poznań. Zawsze był dla nas bardzo pomocny i trzeba przyznać, że praktycznie on wychował wszystkich trenerów, którzy obecnie pracują dla nas w Akademii. W ostatnim czasie ta współpraca była ograniczona w porównaniu do lat poprzednich, ale nigdy nie mogliśmy powiedzieć na siebie nawzajem złego słowa. Zawsze trzymaliśmy wspólny front. I będzie tak nadal, ponieważ po śmierci dyrektora Burkietowicza ta współpraca z jego zespołami i szkołą nadal będzie obecna. W dalszym ciągu w naszych zespołach będą pojawiali się zawodnicy wychowani przez „trzynastkę”. Jest to smutny czas dla tej szkoły, ale my zawsze jesteśmy chętni do pomocy i kontynowania tego co on rozpoczął.
W „trzynastce” pracowałem trzy lata i pamiętam, że dyrektor Burkietowicz był taką osobą, która przede wszystkim miała na uwadze dobro swoich uczniów. Zawsze wyznawał taką maksymę, że to my, nauczyciele, powinniśmy dawać jak najwięcej, bo to dzieci są najważniejsze. Za każdym razem jak chcieliśmy wyjechać np. na zieloną szkołę lub obóz to starał się robić tak, żeby ci zawodnicy w żaden sposób nie tracili szkoły, ale równocześnie trenowali. Cały czas dbał o stronę edukacyjną, ale równocześnie wiedział, że ci chłopcy chcą zostać w przyszłości sportowcami. Doskonale łączył te dwie płaszczyzny. Nie każdy dyrektor szkoły sportowej potrafi to robić tak jak dyrektor Burkietowicz. Jako człowiek był osobą bardzo serdeczną i lubianą. Każdy miał do niego ogromny szacunek. Jako pracownik również go wspominam bardzo dobrze i pamiętam jak bardzo nas wspierał. Mam też bardzo ciepłe wspomnienia z mojego rozwoju nauczycielskiego pod jego okiem. Był zawsze uśmiechnięty, ale jak trzeba było kogoś przywołać do porządku to również to umiał zrobić. Nikt do niego nie tracił szacunku, pomimo tego, że czasami coś odbywało się niezgodnie z naszymi oczekiwaniami. Jednak zawsze potrafił wytłumaczyć to w taki sposób, że „wilk był syty i owca cała”.
Dyrektora Burkietowicza znałem wiele lat, ponieważ pierwszy kontakt miałem z nim już jako uczeń chodzący do „trzynastki”. W związku z tym miałem okazję poznać go już w latach dziecięcych, ale później współpracowaliśmy w czasie kiedy prowadziłem klasy Lecha Poznań w rocznikach 1995-1997. Była to postać emanująca wielkim spokojem, na pewno nie miał wybuchowego charakteru. Bardziej można powiedzieć, że był pierwszym do tonowania nastrojów i zawsze rozmową starał się rozwiązać wszystkie sporne sytuacje. Służył pomocą odnośnie wychowawców w internacie, czy też brał czynny udział w rozmowach kiedy Karol Linetty myślał o odejściu. Nigdy nie mieliśmy żadnych trudniejszych momentów. Siła spokoju. Z tego zapamiętam go najbardziej.
Zapisz się do newslettera