Położona nad Morzem Śródziemnym Genua słynie z największego portu na Półwyspie Apenińskim, tradycji bankierskich oraz Krzysztofa Kolumba. Miasto, które od czasów średniowiecza stanowi handlową potęgę morską, może się dzisiaj pochwalić również dwoma klubami w Serie A: Genoą CFC oraz Sampdorią Genua. W barwach tego drugiego od ponad roku występuje wychowanek Lecha Poznań, Karol Linetty.
Trzeba przyznać, że usytuowanie liczącej blisko 600 tysięcy mieszkańców stolicy Ligurii robi wrażenie: z jednej strony błękitne morze oraz majacząca w oddali Korsyka, z drugiej wzgórza Apeninu Liguryjskiego. Nie bez powodu znajduje się ona na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO, a innym jej wyróżnieniem jest przyznany w 2004 roku tytuł Europejskiego Miasta Kultury. Napisać o niej, że jest malowniczą nadmorską miejscowością, to nic nie napisać. Niezliczone place mniejszych i większych rozmiarów, średniowieczne kamienice i kościoły, wąskie klimatyczne ulice czy kameralne restauracje prowadzone niemal bez wyjątku przez lokalnych mieszkańców – to wszystko zapada w pamięć każdemu, kto zdecyduje się na wizytę w tym portowym mieście.
Właśnie w jednym z takich uroczych lokali spotykamy się z urodzonym w Żninie Linettym. Właścicielem knajpki jest Włoch Willy, oczywiście kibic Sampdorii z pokolenia na pokolenie, który większość aktualnych piłkarzy „Blucerchiatich” zna osobiście. Karol prowadzi przez chwilę pogawędkę z Willym, naturalnie po włosku, z którym po roku rezydowania na północy Włoch radzi sobie coraz lepiej. – To właśnie ze sprawami komunikacyjnymi pomagałem z początku zarówno Bartkowi Bereszyńskiemu, jak i teraz Dawidowi Kownackiemu. Jeśli chodzi o kwestie taktyczne, ustawienie czy analizę wideo przeciwników, znajomość języka stanowi absolutną konieczność. A że główną różnicą między polską ekstraklasą, a włoską Serie A, jest nacisk tutejszych trenerów na taktykę, staje się to niezbędne – opowiada Linetty.
22-latek nie ukrywa, że miejscowe widoki pewnie nigdy mu się nie znudzą, jednak sam do centrum miasta zapuszcza się rzadko, mieszka na jego obrzeżach i tam cieszy się dobrymi warunkami do odpoczynku i regeneracji. W towarzystwie dziewczyny Wioletty, która towarzyszy mu zagranicą od początku jego kariery w Sampdorii.
Nasz krajowy reprezentant z pewnością nie może czuć się w Ligurii samotnie. Od pół roku szatnię dzieli ze wspomnianym Bereszyńskim, a od lipca z doskonale sobie znanym z Poznania „Kownasiem”.
– Myślę, że Dawid bardzo dobrze wkomponował się do naszej drużyny, czeka go jednak spora rywalizacja o miejsce w składzie i dużo ciężkiej pracy – prorokuje Linetty.
Wejście do Sampdorii Kownacki zaliczył doprawdy imponujące, wchodząc w debiucie w meczu Pucharu Włoch z ławki i strzelając pierwszą bramkę. Na brak konkurentów do miejsca w składzie nie może narzekać, tego lata jego klub pozyskał Gianlucę Caprariego z Interu za 12 milionów euro, w zespole jest także rówieśnik młodego napastnika, Federico Bonazzoli. O cenionym weteranie Fabio Quagliarelli nie wspominając.
Pomocnik opowiada nam wiele o współzawodnictwie z rywalem zza miedzy, Genoą. Jak twierdzi, można ją spokojnie porównać do tej panującej między Kolejorzem a stołeczną Legią. Fani ograniczają się ostatnimi latami jedynie do rywalizacji na trybunach w trakcie derbów. – Tym spotkaniom towarzyszy najgorętsza atmosfera. Kto wygrywa, ten naprawdę rządzi w mieście przez pół roku – podkreśla młody zawodnik. Obie drużyny rozgrywają swoje mecze na Stadio Luigi Ferraris. Sam Linetty mierzył się z Genoą dwukrotnie, a starcia te zakończyły się wygranymi ekipy występującej w niebieskich barwach. – Pomimo dość sporych animozji, nigdy nie doznałem jakichś nieprzyjemności ze strony fanów największego konkurenta. Pod tym względem panuje tu duża normalność – cieszy się były lechita.
A przecież niewiele brakowało, a Linetty nie miałby okazji do uczestniczenia w derbach Genui. Dwa lata temu piłkarz był bardzo blisko przenosin do belgijskiej Brugii. Z perspektywy czasu ocenia, że dalszy rok spędzony w Poznaniu oraz późniejsza przeprowadzka na Półwysep Apeniński okazały się dla niego optymalnym rozwiązaniem.
– Na pewno nie żałuję, że nie trafiłem latem 2015 roku do Belgii. Spełniam swoje marzenia we Włoszech, tutaj staram piąć się w górę i budować swoją markę – komentuje pomocnik.
Jak przyznają przedstawiciele tamtejszych mediów, dla trenera Marco Giampaolo jest nieoceniony. Andrea Piras z Tuttomercatoweb.it twierdzi, że dzięki niemu włoski trener zauroczył się w piłkarzach zza Wisły. – Mają oni opinię twardych żołnierzy w dobrym znaczeniu tego słowa. Posiadają pojęcie o ciężkiej pracy i umiejętność szybkiego przyswajania sobie założeń taktycznych. Zapoczątkował to właśnie Linetty, który miałby zapewne jeszcze więcej rozegranych minut, gdyby Sampdorii nie zależało na wypromowaniu Dennisa Praeta. Wszyscy oczekują po nim wielkiego transferu, niemniej jest to oczywiście wspaniały gracz. Podobnie zresztą jak Linetty, który charakteryzuje się chyba największą uniwersalnością w drużynie Sampy – analizuje dziennikarz.
Były lechita rozegrał w minionym sezonie 38 meczów, w których strzelił jednego gola i zaliczył 5 asyst. Znaczącym jest fakt, że szkoleniowiec genueńczyków mając go do dyspozycji nie skorzystał z niego tylko w dwóch spotkaniach. Sam gracz odczuwa lekki niedosyt z powodu niewielkiej liczby zdobytych bramek. – Na pewno w przyszłych rozgrywkach chciałbym dawać drużynie więcej z przodu, przede wszystkim w kontekście ostatnich podań oraz goli. Mam nadzieję też na jeszcze większą ilość minut spędzonych na boisku, bo to daje mi dużą pewność siebie – objaśnia zawodnik. Medalista Mistrzostw Europy U-17 wierzy również, że kontuzje będą go konsekwentnie omijać w trwającym już sezonie, podobnie jak miało to miejsce w mistrzowskiej dla Kolejorza kampanii 2014/15. To właśnie tamten rok wspomina jako swój najpiękniejszy rozdział w stolicy Wielkopolski. – Walka o tytuł trwała wtedy do ostatniego spotkania, napięcie i emocje były wtedy niesamowite. Jest to na pewno dla mnie niezapomniane przeżycie – wspomina wydarzenia sprzed dwóch lat pomocnik. Za ekipę z Poznania cały czas ściska kciuki i stara się oglądać jej mecze. Z grających obecnie w Lechu piłkarzy utrzymuje kontakt między innymi z Łukaszem Trałką i Darko Jevticem. Natomiast na zgrupowaniu drużyny narodowej ma okazję spotkać się byłymi kolegami z poznańskiej szatni, Janem Bednarkiem oraz Tomaszem Kędziorą.
Powrót do Lecha? – Żegnając się ze stolicą Wielkopolski powiedziałem, że do Poznania z pewnością wrócę. Jeśli nie jako piłkarz, to na pewno w roli kibica. Te słowa podtrzymuję także i dziś – kończy rozmowę były lechita.
Zapisz się do newslettera