Opaskę kapitana na ostatnie minuty sobotniego sparingu Kolejorza z FK Ufa założył Jan Bednarek. Obrońca poznańskiego klubu po raz pierwszy w karierze dostąpił tego zaszczytu. - Fajnie, że opaska trafiła do mnie, ale nie podpalam się z tego powodu - przyznaje sam zainteresowany.
W 76. minucie meczu z Rosjanami boisko opuszczał Łukasz Trałka. Zanim jednak zszedł z placu, przekazał opaskę kapitana Janowi Bednarkowi. Na boisku nie było już wtedy Tomasza Kędziory, a także Szymona Pawłowskiego, który w ogóle nie pojawił się na boisku.
- Mamy w zespole kilku kapitanów. Janek też może pełnić tę funkcję. Najważniejsze jest to, że mamy na boisku w trakcie meczu wielu zawodników, którzy mają wpływ na zespół i jego zachowanie. Nie trzeba nosić opaski kapitana, żeby być ważną częścią zespołu, a wcześniejsze występu Janka to potwierdzają - zaznacza trener Kolejorza Nenad Bjelica.
Chorwacki szkoleniowiec już wcześniej z dużym szacunkiem wypowiadał się o swoim podopiecznym. Najlepiej o roli tego 20-letniego zawodnika świadczy fakt, że opuścił tylko jedno spotkanie zespołu prowadzonego przez Bjelicę. Była to jednak absencja wymuszona pauzą za kartki. - Bedi jest bardzo ważną osobą w szatni i na boisku. W trakcie meczu rozmawia z kolegami z zespołu, podpowiada im. Tak musi się zachowywać współczesny obrońca - podkreśla trener.
Dumny z założenia opaski kapitana w trakcie sobotniego meczu jest sam Bednarek. - To super wyróżnienie i wielka sprawa. Ja czuję się jednak tam samo jak bez opaski kapitana. Gram na takiej pozycji, na której dużo widzę na boisku i muszę podpowiadać drużynie. Niezależnie od tego czy mam opaskę kapitana czy nie. Moje zadanie na boisku w ostatnich minutach meczu się nie zmieniło. Dużo krzyczę i podpowiadam - kończy Bednarek.
Zapisz się do newslettera