Na swoim debiutanckim obozie z pierwszym zespołem Lecha Poznań przebywa obecnie w Opalenicy czterech wychowanków Lecha Poznań. Dla każdego z nich to niesamowite przeżycie, z którego wszyscy chcą wyciągnąć dla siebie na przyszłość maksimum. Starsi koledzy wywarli na nich spore wrażenie, ale sami robią wszystko, żeby wpaść w oko trenerowi Dariuszowi Żurawiowi.
Wszyscy czterej wyróżnieni zawodnicy urodzili się w 2003 roku. Maksymilian Pingot i Filip Borowski to obrońcy, Igor Ławrynowicz występuje w środku pomocy, natomiast Damian Kołtański może obsadzić kilka pozycji w ofensywie, od rozgrywającego, poprzez skrzydłowego na napastniku kończąc. Żaden z nich jeszcze nie miał okazji trenować na tak wysokim poziomie. Generalnie ich doświadczenie w seniorach nie jest zbyt bogate, ponieważ w drugiej lidze jak dotąd zagrali tylko ostatni wymienieni, a Borowski zdążył zadebiutować w rezerwach w miniony weekend w pucharowym pojedynku z Elaną Toruń (3:2).
Nie przeszkodziło im to jednak w otrzymaniu szansy zaprezentowania swoich umiejętności w najważniejszej z drużyn Kolejorza. Co zrozumiałe, wszyscy zgodnie podchodzą do tej nagrody ze sporą radością i mobilizacją. - To dla nas wszystkich dobre miejsce do rozwoju, czuć sporą różnicę pod kątem szybkości gry w porównaniu z tą w rezerwach. Dlatego na to największą uwagę zwracają nam trenerzy, na szybkość podejmowanych decyzji - tłumaczy Ławrynowicz, któremu wtóruje drugi z lechitów, Pingot. - Tempo w małych grach jest bardzo wysokie - nie kryje stoper.
Jednym z największych przeżyć dla nich jest możliwość obcowania z piłkarzami znanymi im dotychczas głównie z telewizji i meczów przy Bułgarskiej. Kto jednak robi na nich największe wrażenie? Odpowiedzi są różne. Kołtański wskazuje wizję gry i technikę Daniego Ramireza, Borowski krótkie prowadzenie piłki i zwody Jakuba Kamińskiego, a Ławrynowicz stara się czerpać od każdego ze starszych kolegów. To o tyle możliwe, że nie traktują oni młodych zawodników jak zbędnych gości, a starają się im podpowiadać i pomagać.
- Wszyscy czujemy się tutaj komfortowo, starsi piłkarze przyjęli nas tu naprawdę dobrze, potrafią i podpowiedzieć, i pochwalić. Trenerzy zachęcają nas do odważnych decyzji, dryblingów, strzałów, to buduje - mówi Kołtański, a to samo dostrzega Borowski. - Jest troszkę takiej pozytywnej "beczki" z nas, ale zostaliśmy przyjęci bardzo fajnie. Jeśli czegoś nie rozumiem, od razu otrzymuję wskazówki, podpowiedzi czy pomoc - twierdzi prawy obrońca.
Trzech z nich znajduje się obecnie w kadrze drugiej drużyny Lecha Poznań, czwarty z kolei powróci po zakończeniu obozu w Opalenicy pod skrzydła szkoleniowca Huberta Wędzonki do ekipy juniorów starszych. Mowa o Maksymilianie Pingocie, który już wie, że to zgrupowanie wspominał będzie bardzo dobrze. - Chcę jeszcze mocniej i agresywnie walczyć o piłkę oraz częściej komunikować się na boisku. Takie rady dostaję najczęściej i chcę je wprowadzać w życie - cieszy się 17-latek. Cała czwórka nie ukrywa, że liczy chociaż na symboliczny udział w środowej grze kontrolnej z niemieckim Kickers Offenbach. To byłby dla nich z pewnością niezły sprawdzian.
Zapisz się do newslettera