Jeszcze jesienią gole strzelane przez napastników były towarem deficytowym w drugim zespole Lecha Poznań. Wiosną sytuacja diametralnie się odmieniła, a Hubert Sobol oraz często schodzący w tym sezonie na spotkania rezerw Filip Szymczak i goszczący w ich składzie ostatnimi czasy Paweł Tomczyk wywiązują się ze swojej roli wyśmienicie.
Pierwsze dwadzieścia kolejek przyniosło niebiesko-białym zaledwie pięć bramek zdobytych przez graczy występujących w ich pierwszej linii. Dwa z nich były dziełem Timura Żamaletinowa, który zaliczył "dublet" przeciwko Legionovii, a trzy razy na listę strzelców wpisywał się Filip Szymczak. Ten wtedy 17-letni zawodnik rozgrywa swój premierowy sezon na szczeblu krajowym, a miniona runda nie należała dla niego do najłatwiejszych. Jak uspokajał w jej trakcie szkoleniowiec Rafał Ulatowski, to naturalna kolej rzeczy. - To oczywiste, że kiedy Filip rywalizuje z obrońcami wyższymi, silniejszymi od siebie, a do tego przede wszystkim mającymi w karierze po sto czy dwieście meczów rozegranych w pierwszej lidze czy ekstraklasie, to czekają go trudne momenty. Po to jednak awansowaliśmy na ten poziom, żeby było nam ciężko, tylko tak nasi poszczególni piłkarze będą się rozwijać jak najefektywniej - twierdził po jesiennym starciu z GKS-em w Katowicach (0:2) opiekun rezerw.
Jego słowa znalazły odzwierciedlenie już w tym roku kalendarzowym. Siedem meczów w drugiej lidze przyniosło mu sześć trafień, a jego postawa została dostrzeżona także przez trenera pierwszej drużyny Kolejorza, Dariusza Żurawia. Dał on bowiem trzy szanse występu wychowankowi Lecha w swojej ekipie, a ten chociażby w pojedynku z Legią Warszawa (2:1) mógł mu się odwdzięczyć w najlepszy możliwy sposób. Wtedy jeszcze zabrakło centymetrów, ale już na najniższym z poziomów centralnych atakujący imponuje skutecznością. A przecież w niektórych ostatnich spotkaniach nie zawsze to on ustawiany był najbliżej bramki przeciwnika, a czasem za plecami Pawła Tomczyka.
- Szukamy zawsze takich rozwiązań, żeby dać możliwość gry jak największej liczbie napastników. Wiadomo, że jeśli w kadrze meczowej mamy ich trzech, nie damy rady ich wszystkich trzech pomieścić w składzie. Z całej trójki to Filip lubi wspomóc kolegów w rozegraniu, zejść po piłkę nieco dalej od bramki rywala. W meczu z GKS-em wystąpili z "Pawką" od początku w podobnym ustawieniu i widać, że i takiej współpracy się odnajdują - mówi o swoich problemach bogactwa w ofensywie szkoleniowiec Ulatowski.
Co zrozumiałe, docenia on także determinację schodzącego na mecze jego drużyny Pawła Tomczyka oraz 20-letniego Huberta Sobola. Od momentu powrotu do Kolejorza po wypożyczeniach do pierwszoligowych klubów ten ostatni przebywał na murawie nieco ponad 200 minut. Ten okres wycisnął jednak jak cytrynę, strzelając dwa ważne gole oraz wielokrotnie odciążając kolegów z formacji obronnych w trudnych momentach. A mógł przecież jeszcze dopisać do swojego dorobku co najmniej dwie asysty. - Spotkanie ze Zniczem mogliśmy skończyć, gdy Hubert fantastycznie podał do Pawła Tupaja, podobnie zresztą jak w starciu z Resovią do "Pawki" Tomczyka. Jego wejścia z ławki w newralgicznych momentach meczów sporo nam dały - ocenia trener, którego atakujący zanotowali tej wiosny dwanaście trafień w jedenastu kolejkach.
- To jest komfort pracy, jeśli dysponujesz takimi napastnikami. W ostatnich tygodniach nieco częściej na nasze mecze schodzi Paweł Tomczyk i cieszymy się, że może nas wspomagać. Jego cztery bramki w tym czasie były dla nas nieocenione i doceniamy, że w naszych spotkaniach widać po nim, że daje z siebie absolutnie tyle, ile może – nie kryje dobrych słów pod adresem najbardziej doświadczonego z napastników opiekun obecnie trzynastej drużyny drugiej ligi.
Filip Szymczak – 9
Paweł Tomczyk – 4
Hubert Sobol, Timur Żamaletdinow – 2
Zapisz się do newslettera