- Znam Lechię, bo oglądam regularnie jej mecze. W tym zespole występują moi koledzy, których poznałem kilka lat temu - mówi Mario Situm. Chorwat ma na myśli bramkarza Oliviera Zelenikę oraz obrońcę Mato Milosa, którzy w ostatnich miesiącach trafili do Gdańska.
Obaj wspomniani zawodnicy są Chorwatami. Ten pierwszy jest wychowankiem Dinama Zagrzeb, do którego w młodym wieku trafił Situm. Kilka miesięcy po odejściu z tego klubu, w marcu tego roku, związał się umową z Lechią. Do tej pory jednak nie zagrał w żadnym meczu tej drużyny. W przeciwieństwie do Milosa, który latem trafił do Gdańska i wystąpił już w pięciu grach tej drużyny. Zwrócił już swoją uwagę innych lechitów. - Ich nowy obrońca jest szybki. Podoba mi się jego gra. To solidny zawodnik - komplementuje swojego rywala, Robert Gumny.
Z Milosem Situm spotkał się we Włoszech - w Spezii Calcio, którą prowadził... Nenad Bjelica. 24-letni obrońca Lechii zagrał pod wodzą obecnego trenera Kolejorza w 41 spotkaniach, w których sześciokrotnie asystował przy trafieniach kolegów. Po odejściu ze Specii, Chorwat został wypożyczony do włoskiej Perugii, a następnie wrócił do ojczyzny. W sierpniu tego roku został kupiony przez portugalską Benfikę, która kilka dni później wypożyczyła go do Lechii.
Situm ze swoimi kolegami przed najbliższym meczem jeszcze nie rozmawiał, choć do tej pory robili to często. - Na pewno odezwiemy się do siebie przed spotkaniem. Ostatnio często do siebie pisaliśmy, ale przed tym meczem jeszcze nie mieliśmy okazji - podkreśla pomocnik Kolejorza, który zwraca uwagę na atuty swojego rodaka. - Mato jest obrońcą, ma dużą jakość piłkarską. Lubi grać ofensywnie i podłączać się do ataku - zaznacza lechita.
Jego zdaniem najbliższy mecz może być podobny do spotkania ze Śląskiem. Zdaje on sobie sprawę z tego, że wiele atutów jest po stronie Kolejorza. - Wiemy, że jeśli będziemy grać w piłkę, to mamy szansę wygrać. Chcemy być na pierwszym miejscu w tabeli, a by tak się działo musimy grać swoje. O tym, jaki będzie wynik meczu często decydują detale. Musimy być skoncentrowani, bo przez jeden błąd można przegrać mecz. A sytuacja w tabeli jest taka, że po porażce można spaść o kilka miejsc - podsumowuje pomocnik.
Zapisz się do newslettera