Rywalizacja o miejsce między słupkami bramki Kolejorza jest bardzo wyrónana. Wszystko wskazuje jednak na to, że Matus Putnocky rozpocznie sezon w roli pierwszego bramkarza Lecha Poznań. - Czeka nas duża liczba spotkań i długi sezon więc potrzebujemy obu bramkarzy w wysokiej dyspozycji, by w każdej chwili byli gotowi do gry - przyznaje trener bramkarzy i asystent trenera, Andrzej Dawidziuk.
Rywalizacja o miejsce w bramce, podobnie jak w poprzednim sezonie, zapowiada się niezwykle interesująco. Przed rokiem w pierwszych spotkaniach w wyjściowym składzie Kolejorza pojawił się Burić. W sierpniu jednak szansę występu otrzymał Putnocky i ją wykorzystał. W poprzednim sezonie zagrał w 31 spotkaniach, a w dziewiętnastu zachował czyste konto. Słowak został też wybrany najlepszym bramkarzem Lotto Ekstraklasy. Z kolei Burić na boisku pojawił się 15 razy.
Od początku okresu przygotowawczego obaj ponownie stanęli do rywalizacji. Ze względu na jej wysoki poziom zarówno Bośniak jak i Słowak otrzymali szansę gry w piątkowym sparingu z mistrzem Izraela Hapoelem Beer Szewa. Zagrali w nim po 45 minut. - Mamy takie samo zaufanie do Jasmina i Matusa. Potrzebujemy ich obu - podkreśla szkoleniowiec, który z dużym zaangażowaniem buduje kadrę bramkarzy w pierwszej drużynie Lecha.
Tę uzupełni Miłosz Mleczko, który już w poprzednim sezonie pełnił funkcję trzeciego bramkarza Kolejorza. 18-latek był z drużyną na zgrupowaniu w Opalenicy. Podobnie jak w poprzednim sezonie doświadczenie i rytm meczowy będzie zdobywał w drugim zespole Kolejorza. W minionej kampanii zagrał w dwudziestu pięciu spotkaniach.
Wspomnieni golkiperzy to jednak nie jedyni, którzy w najbliższym sezonie będą pojawiali się na treningach pierwszej drużyny. Zaproszenia od sztabu szkoleniowego będą regularnie otrzymywać także Bartosz Mrozek i Bartosz Przybysz z Akademii Bramkarzy Lecha Poznań. - Będą oni cyklicznie uczestniczyć w wybranych treningach pierwszej drużyny zgodnie z planem rozwoju jaki im nakreśliliśmy. W ten sposób będą mogli zdobywać niezbędne doświadczenie i obycie w dorosłej piłce - kończy Dawidziuk.
Zapisz się do newslettera