26 890 widzów na piątkowym meczu Lech Poznań - Wisła Kraków to zdecydowanie najwyższa frekwencja w tym sezonie PKO Ekstraklasy. Tak wielu ludzi nie zgromadziło żadne spotkanie ligowe w Polsce od czasu wybuchu pandemii koronawirusa. Piłkarze Kolejorza zgodnie podkreślają, że to właśnie wielkie wsparcie ze strony swoich kibiców poniosło ich do efektownego zwycięstwa 5:0.
Na otwarcie nieco szerszej perspektywy. Jeszcze na początku maja trybuny Stadionu Poznań pozostawały puste z powodu obostrzeń wynikających z pandemii koronawirusa. Na ostatnim domowym starciu niebiesko-białych w minionych rozgrywkach Bułgarską odwiedziło blisko pięć tysięcy ludzi, a oba pierwsze spotkania Lecha u siebie już w tej kampanii obejrzało około dwa razy więcej kibiców. Większym zainteresowaniem cieszyły się kolejne mecze Kolejorza na swoim terenie - w 5. kolejce z Lechią Gdańsk (prawie piętnaście tysięcy widzów) oraz w 6. serii gier z Pogonią Szczecin (ponad siedemnaście i pół tysiąca).
Prawdziwe pozytywne szaleństwo w stolicy Wielkopolski zapanowało jednak dopiero w minionym tygodniu. Już we wtorek uprawnionych do wejścia na starcie z Wisłą było dwadzieścia tysięcy kibiców, bariera dwudziestu pięć tysięcy "pękła" z kolei w czwartek. Już wtedy stało się jasne, że dotychczasowy rekord frekwencji tego sezonu PKO Ekstraklasy (Wisła Kraków - Legia Warszawa z siódmej kolejki - 23 717) jest poważnie zagrożony. Ostatecznie na trybunach zasiadło 26890 widzów i to oznacza najliczniejszą publiczność w tych rozgrywkach, a zarazem od czasów sprzed wybuchu pandemii koronawirusa.
- Chciałbym podziękować za wsparcie wszystkim kibicom. W meczu z Wisłą byli dla nas kluczowi, pomogli nam mocno w tym zwycięstwie. Potrafili stworzyć swoim piłkarzom środowisko, w którym czuli się oni komfortowo i każdy z nas mógł zagrać na miarę swoich możliwości - nie ukrywał po spotkaniu debiutant w szeregach Lecha Poznań, a zarazem autor gola i asysty, Pedro Rebocho.
W pełni zgodni z Portugalczykiem byli także pozostali piłkarze trenera Macieja Skorży. Znaczenie wsparcia ze strony wypełnionych trybun podkreślał między innymi bramkarz Filip Bednarek, który na murawie zameldował się po dwudziestu minutach konfrontacji z Wisłą. - Ja jestem z tych piłkarzy, którzy patrzą na kibiców, kiedy strzelamy gola czy coś się dzieje daleko od naszej bramki, obserwuję ich reakcje. To są właśnie takie momenty, kiedy przechodzą cię ciarki czy czujesz nawet wzruszenie. Dla takich sytuacji się żyje, zwieńczeniem ciężkiej pracy jest gra dla tych ludzi, oni tworzą ten klub - mówił tuż po końcowym gwizdku lechita.
Po raz ostatni ponad trzydzieści tysięcy kibiców Kolejorza odwiedziło Stadion Poznań w sierpniu 2019 roku przy okazji rywalizacji ze Śląskiem Wrocław. Historia może zatoczyć koło, bo w swoim kolejnym domowym meczu w ramach PKO Ekstraklasy, w sobotę, 2 października o godzinie 17:30, Lech podejmie… właśnie drużynę z Dolnego Śląska.
Zapisz się do newslettera