Porażką 2:3 poniesioną w meczu 27. kolejki drugiej ligi z Widzewem Łódź rezerwy Lecha Poznań zakończyły serię dwunastu spotkań bez przegranej. Teraz jednak niebiesko-biali koncentrują się tylko i wyłącznie nad tym, co przed nimi. - Przed tym zespołem teraz wielki egzamin. Wszyscy musimy pokazać drużynę, i chłopaki, którzy schodzą z "jedynki", i ci z rezerw, będziemy w tym razem - podkreśla wychowanek Kolejorza, Mateusz Skrzypczak.
Szczęśliwa passa została przerwana, ale nie oznacza to załamania rąk - tak można było interpretować słowa piłkarzy drugiego zespołu niebiesko-białych już krótko po zakończeniu niedzielnego spotkania. Morale mogły ulec pogorszeniu ze względu na okoliczności pierwszej od października przegranej, ale młodzi lechici szybko wybiegali myślą w przyszłość. Przed nimi jeszcze siedem kolejek, podczas których mogą bez problemu wydostać się ze strefy spadkowej. Na zagrożonym miejscu znaleźli się pierwszy raz od samego początku rozgrywek, a do tego mają tyle samo punktów co zajmujące bezpieczne lokaty Stal Stalowa Wola i Znicz Pruszków.
Nastroje w szeregach rezerw Kolejorza pozostają więc bojowe. - Ta porażka może nas boleć, ale tylko w naszych głowach już to, czy przekujemy to w kolejnych spotkaniach w pozytywną złość. Czy za wszelką cenę będziemy chcieli sięgnąć po zwycięstwo. Bo w niedzielę nie straciliśmy jednego punktu, a wszystkie trzy. Takie mieliśmy poczucie, że taki mecz prowadząc 2:0 musieliśmy wygrać, nieważne jak - tłumaczy Skrzypczak.
Po raz kolejny, bo już ósmy druga drużyna Lecha wychodziła na prowadzenie, ale mimo to nie zdołała sięgnąć po wygraną. Zabrakło wyrachowania w kluczowych momentach, takich jak przed zejściem na przerwę przy wyniku 2:0, kiedy goście stracili bramkę kontaktową. Problem leżał jednak także w wymianie ciosów, w jaką wdali się na początku drugiej połowy. A w takiej grze przecież nie są najmocniejsi. - Wtedy powinniśmy pokazać mądrość, przytrzymać piłkę na połowie przeciwnika. Na boisku był kocioł, Widzew tego chciał, po to nas naciskał - zdaje sobie sprawę z tego 19-latek.
Sytuacja w tabeli na ten moment jeszcze nie powoduje paniki. Najważniejsze w opinii poznaniaka pozostaną zaufanie do własnych umiejętności i wiara w kolegów z drużyny. - Musimy wierzyć cały czas w siebie. Nie możemy się poddać po takim meczu, jesteśmy w Lechu Poznań. Każdy z nas czuje, że ta przegrana leży po naszej stronie, rywal nas nie przewyższał. Zrobimy wszystko, żeby w kolejnych meczach przede wszystkim ten wynik był już lepszy - podsumowuje pomocnik, który w tym rozegrał łącznie w 16 meczów we wszystkich rozgrywkach.
Zapisz się do newslettera