Wielka stracona szansa, powrót króla, wielkie ambicje, siódme miejsce w tabeli. W sobotę o godzinie 17:00 drugi zespół Lecha Poznań podejmie we Wronkach Widzew Łódź, a my zapraszamy na przedstawienie nadchodzącego rywala ekipy rezerw Kolejorza.
Cofnijmy się w czasie o blisko dwanaście miesięcy. 20 października 2018 roku łodzianie wygrywają u siebie z Ruchem Chorzów 3:1 i po piętnastu spotkaniach drugiej ligi mają w swoim dorobku jedenaście punktów więcej od czwartego w tabeli GKS-u Bełchatów (trzy drużyny wywalczą bezpośrednią promocję na zaplecze ekstraklasy). Po rundzie jesiennej przewaga topnieje do „pięciu” oczek, ale prawdziwy pogrzeb z wesela zrobił się dla Widzewa dopiero wiosną. Seria dziesięciu remisów skutkuje tym, że "Czerwoni" wypadają ze strefy premiowanej awansem, a wygrana i dwie porażki w trzech ostatnich kolejkach dopełnia nieszczęścia - czterokrotny mistrz oraz siedmiokrotny wicemistrz Polski zostaje na najniższym krajowym szczeblu.
Latem działacze nadchodzącego przeciwnika niebiesko-białych zrobili wiele, żeby historia nie zatoczyła koła. Zatrudniony został trener Marcin Kaczmarek, który zna smak sukcesu w niższych ligach i nie tylko. Dwukrotnie zdołał wywalczyć awans na drugi poziom centralny (Olimpia Grudziądz, Wisła Płock), a z tym ostatnim zespołem cieszył się z wicemistrzostwa pierwszej ligi i promocji do ekstraklasy. Na papierze wydaje się więc, że 45-latek jest dla RTS-u odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.
To nie koniec istotnych ruchów, jakie zostały wykonane po czerwonej stronie Łodzi w te wakacje. Widzewiacy pozyskali graczy znanych szerszej publiczności w postaci między innymi Łukasza Kosakiewicza, Sebastiana Rudola, Przemysława Kitę, Wojciecha Pawłowskiego, Mateusza Możdżenia czy Marcina Robaka. Ten ostatni bez wątpienia stanowi o sile swojej nowej-starej drużyny, pokonując dotychczas siedem razy bramkarzy przeciwników. 36-letni napastnik potwierdza długowieczność, bowiem jak dotąd rozegrał wszystkie mecze w pełnym wymiarze czasowym, a oprócz niego takim wyczynem może pochwalić się tylko dwóch innych łodzian, obrońcy Daniel Tanżyna oraz urodzony w 2000 roku młodzieżowiec Marcel Pięczek.
Jeśli jednak wszystko w teorii przebiega zgodnie z mocarstwowymi planami Widzewa, dlaczego zajmuje on obecnie siódme miejsce w tabeli i uzbierał ledwie dwa punkty więcej od rezerw Kolejorza? Rezultatu mówią jasno: ma on problem ze starciami poza własnym obiektem, ponieważ w delegacjach wygrywał on jedynie z dwoma ostatnimi ekipami stawki, Legionovią Legionowo oraz Gryfem Wejherowo. Oprócz tego podopieczni trenera Kaczmarka przegrywali ze Skrą w Częstochowie i z Bytovią w Bytowie, a także zremisowali na wyjeździe z Olimpią Elbląg 1:1. We wszystkich wymienionych spotkaniach zdołali oni strzelić tylko sześć goli.
Zapisz się do newslettera