Już trzydziesty mecz przeciwko Lechowi Poznań rozegra w najbliższy piątek stoper Wisły Kraków, Arkadiusz Głowacki. Z żadną inną drużyną w swojej karierze doświadczony piłkarz nie mierzył się tak często. Jest to o tyle niecodzienne, że 38-latek jest... wychowankiem Kolejorza i to właśnie w tym klubie otrzymał szansę debiutu w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Głowacki to poznaniak, który w juniorskich czasach trenował w ekipie TPS Winogrady. Następnie szkolił się w słynnej poznańskiej "Trzynastce", z której trafił do klubu, któremu kibicował od dziecka. - Kiedy ojciec zaprowadził mnie na pierwszy mecz Lecha, z urzędu zostałem jego kibicem. Spełniłem marzenie o grze w Kolejorzu i dzięki niemu jestem teraz tu, gdzie jestem. O korzeniach jednak zawsze będę pamiętał - mówił przed kilkoma laty obrońca w wywiadzie udzielonym "Przeglądowi Sportowemu".
W Lechu zadebiutował 7 maja 1997 roku w zremisowanym 1:1 meczu z Amicą Wronki, zmieniając na boisku Gwinejczyka Drame Sekou. Do końca sezonu 1996/97 wybiegał na boisko już w każdym meczu, pomimo że miał zaledwie osiemnaście lat. - Doskonale pamiętam jak Arek wchodził do naszego zespołu. To był zawsze kulturalny chłopak, który miał szacunek do bardziej doświadczonych zawodników. Nie wiem, czy do dzisiaj widząc mnie nie przywitałby się mówiąc "dzień dobry" - śmieje się Jarosław Araszkiewicz, który w Dumie Wielkopolski dzielił szatnię z wtedy młodziutkim defensorem. - Na poważnie, to człowiek o dwóch twarzach. Poza boiskiem poukładany, w życiu osobistym spełniony, ale na murawie jeden z najtwardszych i agresywnych – dodaje "Araś", który przez dwa lata był klubowym kolegą obrońcy.
W niebiesko-białych barwach Głowacki wystąpił 83 razy. Na początku 2000 roku zdecydował się na transfer na południe kraju do rosnącej w siłę w tamtym okresie Wisły. W tej ekipie rozegrał 29 meczów przeciwko ukochanej drużynie. Ich bilans wypada minimalnie na niekorzyść kapitana "Białej Gwiazdy", który poniósł z Lechem 11 porażek przy 10 wygranych i 8 remisach. Zwraca uwagę jednak liczba żółtych kartek, które otrzymywał w pojedynkach z Dumą Wielkopolski. W meczach z Kolejorzem otrzymał on bowiem aż dwanaście napomnień, przeciwko drugiej w tej klasyfikacji Lechii Gdańsk było ich w wykonaniu gracza aż o pięć mniej.
Czy w związku z tym starcia z klubem ze stolicy Wielkopolski wywołują u niego jakieś szczególne emocje? - Trochę lat już minęło, więc mogłem się przyzwyczaić do rangi tych spotkań. Dla nas nie jest najważniejsze to, z kim gramy, choć jasne, że skoro Lech to mój pierwszy poważny klub, sentyment pozostanie - podkreślał w wyżej cytowanej rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Zdaniem Głowackiego, starcia z niebiesko-białymi nie są dla niego takie, jak każde inne starcia ligowe. Także z innych względów. - Za każdym razem trochę inaczej podchodzi się do meczów z Kolejorzem. Jestem z Poznania, moja rodzina także tu mieszka, znajomi kibicują tej drużynie. Nie da się ukryć, że jest to dla mnie ważne spotkanie z wielu powodów - powiedział w wywiadzie z "Dziennikiem Polskim" przed rokiem 38-letni obrońca.
Wśród obecnie grających piłkarzy na boiskach Lotto Ekstraklasy to właśnie "Głowa" może się pochwalić największą liczbą występów. Liderującego tej klasyfikacji Łukasza Surmy wprawdzie pewnie już nie dogoni, ale blisko 400 gier na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce budzi szacunek. A należy jeszcze pamiętać, że w latach 2010-2012 stoper reprezentował barwy tureckiego Trabzonsporu. - Ten piłkarski wiek się obecnie nieco wydłużył w całej Europie. Piłkarz wykazuje motywację do gry jeśli jest zadowolony z sytuacji panującej w klubie i chce realizować jakieś cele. Cieszę się, że Arek znajduje cały czas ten bodziec do rywalizacji na tak wysokim poziomie - podsumowuje Araszkiewicz.
Zapisz się do newslettera