Lech Poznań właśnie rozpoczyna udział w kolejnej edycji Pucharu Polski. Pierwszym rywalem będzie Resovia, a spotkanie zostanie rozegrane w czwartek (26 września) o godzinie 17. Dla pierwszego zespołu Kolejorza to powrót do Rzeszowa po pięciu latach. Co ciekawe, tam poznaniacy odnieśli setną wygraną w krajowym pucharze.
Piłkarska Resovia nigdy nie zagrała w Ekstraklasie, w niższych ligach także nigdy nie spotkała się z Lechem Poznań. W Pucharze Polski oba kluby zmierzą się jednak po raz drugi, bo premierowa konfrontacja miała miejsce jesienią 2019 roku. I etap rozgrywek był nieco późniejszy, bo wówczas stawką była 1/8 finału, a teraz - 1/16. Zmienia się także arena, bo wtedy rzeszowianie podejmowali poznaniaków na swoim skromnym, kameralnym obiekcie wciśniętym w środek osiedla bloków. Nie było tam jupiterów, więc godzinę rozpoczęcia wyznaczono na 13. Teraz natomiast zagramy na obiekcie miejskim, gdzie na co dzień gra lokalny rywal - Stal, a także np. jeżdżą miejscowi żużlowcy.
Wróćmy wspomnieniami do 29 października 2019. Lech był wówczas po dwóch porażkach w lidze, więc leciał na Podkarpacie z duszą na ramieniu. I to nawet mimo tego, że naprzeciwko siebie miał drugoligowca. Na trybunach było około trzech tysięcy kibiców, którzy mocno liczyli na sensację. Nie doczekali się jej jednak, a lechici wypunktowali przeciwnika. Choć na pierwszego gola czekali długo, bo do 39. minuty - trafił wówczas niezawodny Christian Gytkjaer. Duńczyk tuż przed przerwą podwyższył wynik, a po zmianie stron do 54. minuty było po wszystkim, bo kolejne trafienia dołożyli Wołodymyr Kostewycz oraz Filip Marchwiński. Wynik 4:0 utrzymał się do końcowego gwizdka, bo Kolejorz zbytnio nie wysilał się, oszczędzając siły na nadchodzące wyzwania ligowe.
- Zasłużona wygrana Lecha. Może bramki nie padły po pięknych akcjach, ale - co tu dużo gadać - nie przeciwstawiliśmy się rywalom. W obronie zagraliśmy w innym ustawieniu, chcieliśmy czymś zaskoczyć, jednak nie wyszło - oceniał trener Resovii Szymon Grabowski, który dziś pracuje w Ekstraklasie w Lechii Gdańsk.
Warto dodać, że dla Kolejorza był to mały jubileusz. Bo odnotował setną wygraną w krajowym pucharze. - To był mecz, który mieliśmy obowiązek wygrać. To jest tylko jeden mecz i trzeba mieć cierpliwość, nam jej nie zabrakło. Po dwóch bramkach Christiana Gytkjaera zaczęliśmy mieć to spotkanie pod kontrolą - mówił z kolei szkoleniowiec Lecha Dariusz Żuraw.
Zapisz się do newslettera