- Pewność siebie buduje się wynikami. To zamknięte koło. Jeśli wygrywasz kilka meczów to wychodzisz na boisko z innym nastawieniem. W grze pojawia się luz. Rozmowa i analizy tego nie zmienią - mówi pomocnik Lecha Łukasz Trałka.
Poznaniacy cały czas czekają na zwycięstwo w lidze. W trzech pierwszych spotkaniach zdobyli jeden punkt. Czekają też na pierwszą bramkę na boiskach Lotto Ekstraklasy. - Trzeba dalej pracować. Nie możemy zwracać uwagi na to, co się pisze i mówi o Lechu. Wiemy z doświadczenia, że nie możemy się też załamywać tą sytuacją. Wiemy, że ta sytuacja sama się nie odwróci - przyznaje kapitan Kolejorza.
Kibiców Lecha szczególnie martwi nie fakt, że poznaniacy nie wykorzystali atutu własnego boiska w dwóch kolejnych meczach. - Pamiętam, że jak przyjeżdżałem z innymi drużynami na Lecha to wiedzieliśmy, że jak do 15 minuty nie stracimy bramki to będzie dobrze. Jeśli nie, to mecz skończy się wysokim zwycięstwem Lecha. Takie myślenie musimy zbudować ponownie. Inne kluby muszą wiedzieć, że przy Bułgarskiej trudno będzie o dobry wynik - mówi Trałka.
Na razie to jednak lechici mają problemy, szczególnie, gdy pierwsi tracą bramkę. - Musimy popracować nad mentalem. Sytuacja, w której tracimy bramki jest kulminacyjnym momentem każdego meczu. Mamy z tym problem i wiemy o tym. Ostatni raz wynik odwróciliśmy z Cracovią, ale to było w marcu. Gdy przeciwnik strzela nam bramkę, cofa się w jedenastu pod własną, to mamy problem ze stworzeniem sytuacji - podkreśla pomocnik Lecha.
W najbliższą sobotę Kolejorz ma okazję do rehabilitacji. Jego rywalem będzie Korona Kielce. - Nie chcę opowiadać o tym jak będzie w sobotę. Znacie polską ligę, wiecie, że każdy mecz jest inny i pisze nową historię. Nie chcę opowiadać różnych rzeczy. Chcę wyjść na mecz i go wygrać - kończy kapitan poznańskiego zespołu.
Zapisz się do newslettera