Dwumecz pomiędzy Lechem Poznań i Djurgårdens IF w ramach 1/8 finału Ligi Konferencji Europy to nie tylko pojedynek dwóch godnych siebie przeciwników na boisku. To także fascynująco zapowiadająca się rywalizacja na trybunach, bo w walce o ćwierćfinał tych rozgrywek oba zespoły będą mogły liczyć na wielotysięczne wsparcie swoich kibiców. - Nie mam wątpliwości, że w obu meczach zagramy przy komplecie widowni w kapitalnej atmosferze - mówi pomocnik Kolejorza, Jesper Karlström, który przez sześć lat był zawodnikiem szwedzkiej drużyny.
Do stołecznego klubu piłkarz trafił na początku 2015 roku i reprezentował jego barwy - z przerwą na czteromiesięczne wypożyczenie do macierzystej Brommapojkarny - przez sześć kolejnych sezonów. Dla Niebieskich Pasków wystąpił w 172 oficjalnych spotkaniach, w których zdobył dwanaście bramek oraz zanotował jedenaście asyst. Z Djurgården sięgał najpierw po krajowy puchar w 2018 roku, a następnie po kilkunastu miesiącach po mistrzostwo Allsvenskan. Klimat panujący w oraz dookoła 12-krotnego mistrza Szwecji Karlström zna doskonale, dlatego zdaje sobie sprawę, że losowanie w 1/8 finału Ligi Konferencji Europy skojarzyło zespoły mające wiele punktów wspólnych. Jeden z najważniejszych z nich stanowi ogromna baza kibicowska, którą dysponuje zarówno Kolejorz, jak i ich nadchodzący europejski rywal.
- Dla mnie to niesamowite, że miałem okazję tak długo grać dla Djurgården i tamtejszych fanów, a teraz występuję w Lechu przed tak świetnymi kibicami. To dla piłkarza zawsze ważne, że w każdym domowym meczu może liczyć na tak mocne wsparcie. Zdaję sobie sprawę, że wielu Szwedów przyleci też do nas i to samo stanie się w drugą stronę. Nawet, jeśli na sektorze gości na naszym stadionie będzie tylko 2 tysiące miejsc, to i tak zjawią się w Poznaniu pewnie w liczbie blisko dwa razy większej. Szykują się szalone dni, w Szwecji strasznie czekają już na ten dwumecz - nie ukrywa zawodnik, który jeszcze w tej kampanii powinien rozegrać setne spotkanie w koszulce z kolejowym herbem na piersi.
Mimo przeprowadzki do stolicy Wielkopolski 27-latek nie przestał oglądać na bieżąco rozgrywek swojej rodzimej ekstraklasy i śledzi losy byłego klubu. DIF po raz pierwszy w swojej historii przeżywa kapitalną przygodę w Europie i to powoduje ogromną ekscytację w szeregach jego sympatyków. - Oni też patrzą na europejskie rozgrywki w specjalny sposób, motywują się na nie podwójnie. To dla nich piękna przygoda, podobnie jak dla nas, obie drużyny bardzo długo czekały na takie przeżycia w Europie. Nie mam wątpliwości, że w obu meczach zagramy przy komplecie widowni w kapitalnej atmosferze - potwierdza zawodnik.
Na pierwsze ze spotkań pozostało dostępnych już tylko niespełna dwa tysiące biletów i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przewidywania lechity co do czwartkowej frekwencji sprawdzą się bez pudła. To samo zresztą można powiedzieć o rewanżu rozgrywanym na Tele2 Arena w Sztokholmie, bo zainteresowanie tym meczem w Szwecji jest ogromne już na kilka dni przed oficjalnym rozpoczęciem sprzedaży wejściówek. Dość napisać, że do Wielkopolski zawita około trzy tysiące kibiców Niebieskich Pasków, spośród których dokładnie 2080 zasiądzie na trybunach Stadionu Poznań.
Zapisz się do newslettera