Dla piłkarzy Kolejorza najważniejszy jest awans do finału Pucharu Polski. Zadowoleni ze swojej gry mogą też być zawodnicy Zagłębia Sosnowiec, którzy postawili mistrzowi Polski trudne warunki na swoim terenie. Ostatecznie jednak musieli uznać wyższość Lecha, który choć we wtorek zremisował, to zapewnił sobie awans do finału rozgrywek.
Dla piłkarzy Kolejorza najważniejszy jest awans do finału Pucharu Polski. Zadowoleni ze swojej gry mogą też być zawodnicy Zagłębia Sosnowiec, którzy postawili mistrzowi Polski trudne warunki na swoim terenie. Ostatecznie jednak musieli uznać wyższość Lecha, który choć we wtorek zremisował, to zapewnił sobie awans do finału rozgrywek.
Łukasz Matusiak (pomocnik Zagłębia Sosnowiec):- Nie lubię gdybania. Mieliśmy mecz u siebie i choć w pierwszym spotkaniu przegraliśmy 0:1, to cały czas było 90 minut, w których mogliśmy przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. Mieliśmy swoje sytuacje i mogliśmy je we wykorzystać. Na pewno tę pucharową przygodę będziemy długo wspominać. Mieliśmy marzenia i w jakiś sposób je spełniliśmy. Jasne, fajnie byłoby zagrać w finale, to było dopełnienie tego udanego dla nas sezonu, ale nie udało się. W piłce najważniejsza jest głowa, sfera psychiki. Trzeba do meczów podchodzić dobrze mentalnie, mieć odpowiednią koncentrację i determinację. We wcześniejszych meczach słabo w siebie wierzyliśmy, zatraciliśmy pewność siebie.
Maciej Gajos (pomocnik Lecha Poznań):- Nie był to nasz najlepszy mecz i zdajemy sobie z tego sprawę. Wiedzieliśmy, że Zagłębie potrzebowało goli, dobrze czuje się w grze z kontrataku i staraliśmy się zrobić wszystko, żeby im to uniemożliwić. Wiedzieliśmy, że stworzymy sobie sytuacje. Myślę, że zdobyta bramka dała nam awans. Czekaliśmy na taki moment, w którym ją strzeliliśmy. Mogliśmy przy odrobinie szczęścia zrobić już wcześniej. Ważne było też to, żeby nie stracić bramki. Zagłębie to groźna drużyna, nie przez przypadek doszli do półfinału. Liczyli na szybkich zawodników, a my na początku się cofnęliśmy. Chcieliśmy szybciej zdobyć bramkę, ale nie mogliśmy rzucić się na nich jak na wariata. Przede wszystkim nie mogliśmy stracić bramki.
Łukasz Trałka (pomocnik Lecha Poznań):- Poza rzutem wolnym na początku meczu jakoś nam nie zagrozili. Mieli optyczną przewagę, ale niewiele z tego wynikało. Z reguły te mecze z niżej notowanymi rywalami tak wyglądają. Człowiek wie, mówi o tym, a wychodzi na mecz i powtarza się scenariusz z wcześniejszych meczów. To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu. Dobrze, że pierwsi zdobyliśmy bramkę. Dla Zagłębia to był historyczny mecz. Przyszedł cały stadion, a to nigdy nie są łatwe spotkania. Awansowaliśmy do finału i to jest najważniejsze. Przed tym spotkaniem nie miałem ani momentu zawahania, że może nam się coś stać, choć Zagłębie zagrało dobry mecz.
Jasmin Burić (bramkarz Lecha Poznań):- Myślę, że nie zagraliśmy źle taktycznie. Wiedzieliśmy, że jedna bramka prawie daje nam awans. Jak strzeliliśmy to byłem już jego pewny. Nie był to jednak łatwy mecz. Było trochę gorąco, duszno, ciężki się czuliśmy. Najważniejsze jednak, że zagramy w finale. Myślę, że po zdobyciu bramki koncentracja na chwilę spadła, rozluźniliśmy się i strzeli bramkę. Zostało jednak tylko kilka minut i ciężko byłoby im zdobyć trzy gole w tak krótkim czasie.
Zapisz się do newslettera