Mateusz Możdżeń, Szymon Pawłowski i Rafał Murawski po meczu Kolejorza z Zagłębiem.
Mateusz Możdżeń
W drugiej połowie Zagłębie stworzyło sobie tak naprawdę jedną okazję, ale była to klarowna sytuacja na 2:2. Po przerwie w ogóle graliśmy w kratkę, choć główny cel zmian został osiągnięty. Oddaliliśmy grę od naszej bramki, a sami strzeliliśmy gola. Kiedy na początku spotkania straciliśmy bramkę, siedzący obok mnie na ławce rezerwowych Kotor, powiedział, że jeszcze to odkręcimy. Ja uważałem podobnie. Cieszy, że udało się to zrobić już do przerwy i że pierwszy raz od bardzo dawno udało się wygrać po stracie gola.
Szymon Pawłowski
Szybko udało nam się objąć prowadzenie i to po bardzo dziwnym golu. Po nim powinno nam się grać lepiej, tymczasem straciliśmy dwie bramki. W drugiej części to my byliśmy częściej przy piłce, mieliśmy swoje sytuacje. Jednej klarownej nie udało nam się wykorzystać. Nie udało się wyrównać, Lech dobrze się bronił, a chwilę później straciliśmy kolejnego gola i przegraliśmy.
Rafał Murawski
Kiedy na początku straciliśmy gola, na pewno nie pomyślałem, że przegramy ten mecz. Słabo się jednak gra, kiedy tak szybko traci się gola. Myślę jednak, że sytuacja Jasia nam pomogła. Po niej uspokajał, żebyśmy dalej grali swoje. I tak się stało. Zagraliśmy konsekwentnie, nie popełniliśmy błędów, które wcześniej w takich sytuacjach nam się zdarzały. Cieszymy się, że udało nam się odrobić te straty. Ta determinacja kosztowała nas sporo zdrowia, stąd druga połowa nie była dobra w naszym wykonaniu.
Zapisz się do newslettera