- Czuję się świetnie, to dziewięćdziesiąt minut bardzo mi się przydało. Zarówno pod kątem czysto fizycznym, jak i procesu ponownego łapania pewnych zachowań na boisku - mówi środkowy obrońca Lecha Poznań, Filip Dagerstål. Stoper rozegrał w weekend swój pierwszy mecz w pełnym wymiarze czasowym od maja, występując w ekipie rezerw Kolejorza przeciwko Raduni w Stężycy (0:1).
Po raz ostatni szwedzki defensor zameldował się w wyjściowym składzie niebiesko-białym w spotkaniu zamykającym poprzednie rozgrywki. Pod koniec maja podopieczni trenera Johna van den Broma pokonali przy Bułgarskiej Jagiellonię Białystok 2:0, zapewniając sobie brązowe medale mistrzostw Polski, a niedługo później rozjechali się na zgrupowania swoich reprezentacji oraz urlopy. Po powrocie do klubu 26-latek nie przepracował całego okresu przygotowawczego z drużyną, co poskutkowało jego nieco późniejszym wejściem w rywalizację o stawkę. To przypadło na rewanż Spartakiem Trnava (1:3) oraz spotkanie w PKO BP Ekstraklasie ze Śląskiem Wrocław (1:3). Podczas obu tych meczów Dagerstål pojawiał się na murawie w przerwie, zastępując na niej kolejno Antonio Milicia oraz Mihę Blazicia.
W ubiegły weekend starcie Kolejorza z Rakowem Częstochowa zostało przełożone z powodu udziału tego rywala w fazie play-off eliminacji Ligi Mistrzów. Lechita spędził jednak ten czas efektywnie, udając się wraz z drugą drużyną Lecha na Kaszuby na ligowy pojedynek z Radunią Stężyca. Zespół szkoleniowca Artura Węski uległ po golu w końcówce 0:1, ale dla Szweda było to pierwsze starcie w pełnym wymiarze czasowym w trwającym sezonie. Jak na boisku czuł się sam zainteresowany? - Mogło się wydawać, że z punktu widzenia obrońcy spotkanie nie było bardzo wymagające, bo posiadaliśmy w jego trakcie bardzo często piłkę. Z drugiej strony notowaliśmy sporo strat, więc było sporo faz przejściowych. To sprawiało, że mogłem pościgać się z rywalami i stoczyć dużo pojedynków w powietrzu - dzielił się wrażeniami po końcowym gwizdku stoper.
- Czuję się świetnie, to dziewięćdziesiąt minut bardzo mi się przydało. Zarówno pod kątem czysto fizycznym, jak i procesu ponownego łapania pewnych zachowań na boisku - twierdził po meczu piłkarz, który latem związał się z klubem nową umową. Nie szczędził również dobrych słów pod adresem młodej ekipy rezerw Kolejorza. - Większość tych chłopaków znam z treningów pierwszej drużyny i pozostaję pod wrażeniem wielu z nich. Grają z dużym entuzjazmem, ale charakteryzuje ich spora jakość. Są młodzi, więc w niektórych chwilach mogliby wybierać nieco inne rozwiązania, czasem być może zagrać w prostszy, ale pod kątem umiejętności prezentują wysoki poziom - nie ukrywał środkowy obrońca.
Zapisz się do newslettera