Sobotni mecz rezerw Lecha Poznań z Olimpią Grudziądz dobitnie pokazał, jak bardzo potrzebny jest im skuteczny napastnik. W tę rolę wcielił się Filip Szymczak, który zanotował drugiego w seniorskiej karierze hat-tricka i poprowadził zespół szkoleniowca Artura Węski do bardzo ważnej wygranej.
Od początku rundy wiosennej sztab szkoleniowy drugiego zespołu ma często niemały ból głowy przy ustalaniu wyjściowego składu swojej ekipy. Chodzi przede wszystkim o pozycję atakującego, a na taki stan rzeczy złożyło się kilka czynników. Pierwszym z nich była kontuzja najlepszego strzelca z jesieni, Huberta Sobola. Absencja autora ośmiu trafień przedłużyła się w stosunku do tego, co wstępnie mówiły diagnozy. Ostatecznie 20-latek musiał poddać się zabiegowi, po którym wróci do treningów z drużyną w połowie maja. Dobrze, nie ma więc jednego wychowanka Kolejorza, w takim razie można liczyć na zejścia z pierwszej drużyny niebiesko-białych Filipa Szymczaka? I tutaj sprawa też nie była taka prosta.
Wracający w ostatnich miesiącach po dłuższej przerwie napastnik najczęściej udawał się ze swoim nominalnym zespołem na mecze PKO Ekstraklasy. W związku z tym w rezerwach w tym czasie wystąpił zaledwie dwa razy: przeciwko GKS-owi Katowice (1:2) oraz właśnie Olimpii Grudziądz (3:1). W pierwszej linii trener Węska próbował więc różnych wariantów, przesuwając w to miejsce Sergeya Krivetsa czy delegując do gry Adriana Ratajczyka. Te rozwiązania przyniosły należyty efekt na start ze Stalą Rzeszów (5:1) czy w Krakowie z Hutnikiem (2:0), ale już w starciach Górnikiem Polkowice (0:4) czy Pogonią Siedlce (0:2) nie dały lechitom choćby punktu.
W sobotę jednak druga drużyna sięgnęła po bardzo istotny komplet "oczek", a oprócz momentami heroicznej postawy praktycznie każdego z lechitów na pierwszy plan wysunął się nie kto inny jak strzelec hat-tricka, Szymczak. 18-latek najpierw doprowadził do wyrównania po pewnej egzekucji rzutu karnego, a następnie skorzystał z podań Krivetsa oraz Jakuba Karbownika. To sprawiło, że niebiesko-biali opuścili strefę spadkową i zajmują obecnie szesnaste miejsce w tabeli eWinner 2. Ligi.
Ich radość po zakończeniu meczu więc nie dziwiła, podobnie jak pochwały, które zebrał napastnik ze strony członków swojej drużyny. - Dużo łatwiej nam się dziś współpracowało z "Szymim", można na nim oprzeć grę, potrafi przytrzymać i rozegrać piłkę. Dzisiaj pokazał swój kunszt strzelecki, zdobył trzy ładne bramki, dał nam wszystkim trochę oddechu. Jeśli będziemy biegać tak jak dzisiaj, że każdy będzie walczył za drugiego, a my od początku do końca pokażemy pewność i wiarę we własne umiejętności, to będzie dobrze - oceniał pomocnik Jakub Białczyk.
- Ja się cieszę ze swojej strony, że mogłem pomóc chłopakom. Teraz każdy punkt jest dla nas na wagę złota i możemy być dziś zadowoleni, ale w środę już kolejny mecz ze Zniczem Pruszków. Trzeba się dobrze zregenerować i walczyć dalej o utrzymanie w drugiej lidze. To jest dla nas podstawa mimo różnych przeciwności losu. Takie też mieliśmy w sobotę, kiedy kilku zawodników wypadło w ostatniej chwili. Przyjechaliśmy młodym składem i pokazaliśmy charakter, bo wywieźć trzy punkty z terenu klubu, który jeszcze rok temu był w pierwszej lidze jest niemałym osiągnięciem - mówił z kolei szczęśliwy Szymczak.
Zapisz się do newslettera