We spotkaniu 1/8 finału Pucharu Polski nie mógł wziąć udziału narzekający na uraz przywodziciela Marcin Kamiński. W tej sytuacji trener Maciej Skorża zdecydował się postawić na Paulusa Arajuuriego i po meczu nie żałował swojego wyboru.
We spotkaniu 1/8 finału Pucharu Polski nie mógł wziąć udziału narzekający na uraz przywodziciela Marcin Kamiński. W tej sytuacji trener Maciej Skorża zdecydował się postawić na Paulusa Arajuuriego i po meczu nie żałował swojego wyboru.
- Z Paulusem odbyłem ostatnio długą rozmowę w cztery oczy. Przekonywał mnie, że jest w dobrej formie i musi dostać szansę. Postawiłem na niego i mnie nie zawiódł. Można powiedzieć, że jest jednym z największych wygranych wczorajszego meczu. Dobra dyspozycja Arajuuriego jest nam potrzebna, bo istnieje niebezpieczeństwo, że na dłużej straciliśmy Kamińskiego - mówi trener Maciej Skorża.
Dla fińskiego stopera był to pierwszy występ od pierwszej minuty za kadencji nowego szkoleniowca. Pod wodzą Macieja Skorży Arajuuri debiutował w wyjazdowym meczu z Koroną. W Kielcach na placu gry pojawił się dopiero w 77 minucie, zmieniając Kamińskiego. Przed spotkaniem z Jagiellonią Paulus na swoim koncie miał w tym sezonie raptem 171 minut.
- Czekałem na dłuższy występ i cieszę się, że dostałem taką okazję. Dawno nie grałem przez 90 minut, a co dopiero przez 120. Mimo to czułem się dobrze. W końcówce wprawdzie pojawił się mały problem z kostką, ale myślę, że to nic poważnego - uspokaja Paulus Arajuuri.
Dla byłego zawodnika szwedzkiego Kalmar FF spotkanie rozpoczęło się niezwykle pechowo. W 3 minucie był bliski premierowego gola w barwach Lecha, ale bramkarz Jagiellonii końcówkami palców zdołał jeszcze odbić piłkę na poprzeczkę.
W 26 minucie Arajuuri wpisał się na listę strzelców, ale trafił na nią jako autor gola samobójczego. Fin nie mógł jednak nic zrobić. Został po prostu trafiony piłką przez Barry’ego Douglasa. - To był stuprocentowy niefart. Nawet nie wiem jak to się stało - nie kryje 6-krotny reprezentant Finlandii.
Pechowe zdarzenia z początku spotkanie nie wpłynęły na postawę Arajuuriego w dalszej części spotkania. Fin grał bardzo pewnie i w swoim stylu zdominował grę w powietrzu. Występem przeciwko Jagiellonii pokazał, że jest jeszcze szansa, by w przyszłości Lech miał z niego pociechę.
Zapisz się do newslettera