Mimo trzech puszczonych bramek, śmiało możemy powiedzieć, że Krzysztof Kotorowski w spotkaniu z krakowską Wisłą, był jednym z najlepszych zawodników Kolejorza. Gdyby nie jego fenomenalne interwencje, to piłkarze Lecha nie zdobyliby w tym meczu choćby punktu.
- Miło słyszeć takie słowa, ale ten punkt jest dla nas porażką. Nie wiem, co mam powiedzieć... Po prostu zabrakło szczęścia, które było naszym sprzymierzeńcem na początku sezonu. Nie mieści mi się to w głowie, żeby w dwóch spotkaniach z rzędu, stracić bramkę w ostatniej minucie meczu.
- Chyba musimy iść do kościoła i się pomodlić. Na pewno, to nie jest brak umiejętności. Być może jesteśmy za mało skoncentrowani i zamiast grać, patrzymy na zegar ile czasu zostało do końca meczu. - mówi wyraźnie załamany bramkarz Kolejorza.
Bardzo dobry występ Kotorowskiego nie uszedł również uwadze, trenerowi Lecha - Franciszkowi Smudzie, który na pomeczowej konferencji stwierdził, iż zakończył eksperymenty z bramkarzami i do końca rundy, numerem jeden będzie właśnie Krzysztof Kotorowski.
- Zawsze chciałem być pierwszym bramkarzem Kolejorza i zrobię wszystko, żeby grać dla tego klubu. Niestety ostatnie wyniki nie są dobre. Przede wszystkim, tracimy bardzo dużo bramek i choć dzisiaj słyszę głosy, że zagrałem bardzo dobrze, to trzech punktów nam to nie dało.
- Bardzo mi żal kibiców. Przychodzą na mecze, zapełniają stadion, głośno nas dopingują, a my nie potrafimy wygrywać. Z Cracovią skrzywdził nas sędzia a z Wisłą sami się skrzywdziliśmy. Było widać, że się ich nie obawiamy, ale to nie wystarczyło do zwycięstwa, które było już tak blisko. - kontynuuje.
Mimo, iż przez wielu obserwatorów, Krzysztof Kotorowski zasługuje na miano najlepszego piłkarza Lecha, to bramkarz Kolejorza zachowuje dystans.
- Absolutnie nie jestem zadowolony z tego meczu. Nie wiem czy jakikolwiek bramkarz, który wpuści na swoim stadionie trzy bramki jest z siebie zadowolony. Gdybyśmy jeszcze wygrali... To prawda, że Wisła miała mnóstwo sytuacji, ale od zwycięstwa dzieliło nas już tylko kilka sekund. Gdybym wybronił tą ostatnią sytuację, wówczas powiedziałbym, że jestem z siebie zadowolony. - zakończył Kotorowski.
Marcin SMYTRY
Zapisz się do newslettera