W mieszanym składzie złożonym z juniorów starszych Lecha Poznań oraz rezerw Kolejorza wystąpili niebiesko-biali w sobotnim sparingu z Wartą Międzychód. Drużyna złożona z obu zespołów pokonała wysoko czwartoligowca, ale najważniejsze, że po krótkiej przerwie od rozgrywania sparingów zawodnicy wrócili do rywalizacji.
Wobec licznych chorób, kontuzji oraz infekcji rezerwy Lecha Poznań były zmuszone odwołać swój środowy mecz kontrolny z Unią Swarzędz. Trener Artur Węska dysponował na zajęciach przez dużą część ubiegłego tygodnia niespełna dziesięcioma piłkarzami, więc sprawdzenie się na tle swarzędzan nie było możliwe. W nieco mniejszym wymiarze swoje kłopoty zdrowotne przeżywali także w minionych dniach juniorzy starsi, którzy w sobotę mieli zmierzyć się z występującą w czwartej lidze Wartą Międzychód.
Z powyższych powodów w życie weszła koncepcja z połączeniem najstarszej młodzieżowej ekipy Kolejorza wraz z jego drugą drużyną na test z warciarzami. Zostało to pogodzone w ten sposób, że seniorzy zagrali głównie w pierwszej połowie, natomiast ich młodsi koledzy po przerwie. Najpierw bramki zdobyli Hubert Szulc oraz Filip Wełniak, po zmianie stron natomiast Karol Fietz, Maksymilian Dziuba, dwukrotnie Kacper Sommerfeld, a trzy razy do siatki gości trafiał urodzony w 2006 roku Oskar Tomczyk. Wynik końcowy brzmiał więc 9:0 na korzyść gospodarzy, ale nie o rezultat się tu rozchodziło.
- Mecz miał dla nas przede wszystkim wymiar motoryczny. Wiedzieliśmy, że ze strony techniczno-taktycznej może to jeszcze nie stać na najwyższym poziomie, bo w ubiegłych dniach nie realizowaliśmy jeszcze w znacznym stopniu treści drużynowych. Udało nam się jednak spełnić założenia tego sparingu i z tego się cieszymy. Fajnie, że zafunkcjonowała współpraca obu sztabów i udało nam się wszystkim sprawdzić się po krótkiej przerwie od gry - komentuje sparing z Wartą szkoleniowiec juniorów starszych Lecha Poznań, Hubert Wędzonka.
Zapisz się do newslettera