Na wsparcie kibiców podczas najbliższego meczu liczą piłkarze Kolejorza. Poznaniacy wierzą, że przy pomocy fanów przełamią się i po dłuższej przerwie zdobędą trzy punkty.
Po raz ostatni miało to miejsce 1 października podczas meczu z Legią. Od tego czasu zespół prowadzony przez trenera Nenada Bjelicę jeszcze nie wygrał. Czterokrotnie zremisował i raz przegrał. Aż cztery z tych meczów rozgrywał jednak na wyjeździe. Lechici liczą, że powrót na własny stadion pomoże im w przerwaniu niekorzystnej serii.
- Do końca roku zagramy pięć meczów z czego trzy na własnym stadionie. Zrobimy wszystko, żeby je wygrać. Gramy u siebie i przy wsparciu swoich kibiców liczymy na to, że wygramy. A seryjne zwycięstwa pomogą nam zbliżyć się do czołówki - podkreśla pomocnik Lecha, Maciej Gajos.
Po zwycięstwie z Legią, tylko raz poznaniacy grali na własnym stadionie. Pod koniec października z Wisłą Kraków. I choć już od początku tego starcia przegrywali, do wyrównania doprowadzili dopiero w ostatniej akcji meczu. Całe spotkanie jednak przeważali i oddali blisko 30 strzałów na bramkę rywala. Tego zabrakło w ostatnim meczu, przeciwko beniaminkowi ekstraklasy.
- Zdawaliśmy sobie, że mecz z Sandecją to będzie ciężkie spotkanie. Jego początek w naszym wykonaniu był niezły. W kluczowych momentach zabrakło nam koncentracji. Gdy byliśmy z piłką blisko pola karnego rywala, to nie potrafiliśmy rozciągnąć linii obrony i znaleźć wolnego miejsca. Nie wykorzystaliśmy potknięć rywali, w naszej grze było dużo nerwowości - komentuje pomocnik Lecha, Maciej Makuszewski.
Skrzydłowy Lecha wierzy jednak, że w najbliższym meczu będzie dużo lepiej. - To będzie inne spotkanie. Przede wszystkim dlatego, że gramy je w domu. Kibice będą nas nakręcać, dopingować i mobilizować do tego, żeby cały czas atakować. Będziemy chcieli oddawać jak najwięcej strzałów, zdobywać bramki - mówi 28-letni lechita. - Gramy u siebie, będziemy mieli za plecami swoich kibiców. Każdy kto przyjeżdża do Poznania ma ciężko i teraz będzie podobnie - dodaje.
Zapisz się do newslettera