Po ponadmiesięcznej przerwie Mikael Ishak wrócił do wyjściowej składu Lecha Poznań w meczu z Puszczą Niepołomice i od razu zanotował swój najlepszy indywidualny występ w trwającym sezonie. Asysta oraz piękny gol na 3:1 to najlepsze tego dowody, ale kapitana Kolejorza cieszy równie mocno jeszcze inna kwestia. - To był mój pierwszy występ od dawna, w trakcie którego czułem się fizycznie w pełni dobrze - nie ukrywa piłkarz, który zdobył w piątek 60. bramkę w niebiesko-białych barwach.
Od początku rozgrywek Szwed zagrał od pierwszej minuty siedem razy, po raz ostatni miało to jednak miejsce na samym początku września przy okazji domowego starcia z Górnikiem Zabrze (1:1). W kolejnych tygodniach 30-latek opuścił trzy wygrane starcia przy Bułgarskiej - przeciwko Warcie Poznań, Stali Mielec oraz Rakowowi Częstochowa. Do rywalizacji powrócił przed tygodniem w Szczecinie, ale jeszcze wtedy na murawie pojawił się z ławki. Zdążył zresztą trafić do siatki Pogoni, ale to trafienie zostało unieważnione z powodu pozycji spalonej. Na gola więc przyszło mu poczekać nieco dłużej, ale jak już ta sztuka się udała, to w kapitalnym stylu. Ishak podwyższył bowiem prowadzenie Lecha na 3:1 po bardzo ładnym uderzeniu z dalszej odległości.
- Nie słynę z pięknych goli, zdaję sobie z tego sprawę. Sam siebie trochę zaskoczyłem tak ładnym trafieniem - mówi z uśmiechem Szwed. - Zdecydował dobry pierwszy kontakt i gdy dostrzegłem, że rywale się cofają, podjąłem decyzję o strzale. Mając tyle miejsca musiałem to wykorzystać, a że piłka zrobiła przyjemny kozioł przed uderzeniem, dało mu to jeszcze więcej mocy. Wyszło wszystko idealnie - opisuje ze swojej perspektywy drugą w tej kampanii bramkę napastnik.
Oprócz efektownego trafienia kapitan Niebiesko-Białych zaliczył także asystę na samym początku spotkania, gdy dostrzegł wbiegającego w pole bramkowe Adriela Ba Louę. Dwa konkrety w ofensywie to jedno, ale napastnika cieszy równie mocno kolejny fakt. - To był mój pierwszy występ od dawna, w trakcie którego czułem się fizycznie w pełni dobrze. To samo mogę powiedzieć odnośnie przygotowań do spotkania, bo ostatnimi czasy zdarzało się, że były one zaburzone przez chorobę. Widzę dużą różnicę w porównaniu do chociażby zeszłego tygodnia, oby tak dalej - wyraża nadzieję lechita.
Przed jego ekipą dwa tygodnie przygotowań do następnego meczu o punkty w PKO BP Ekstraklasie. W sobotę, 21 października o godzinie 20:00 Kolejorz podejmie na Enea Stadionie ŁKS Łódź. Jak podkreśla sam kapitan, ten czas pozwoli mu dojść do jeszcze bardziej optymalnej formy fizycznej. - Osobiście cieszę się z tej przerwy, bo daje mi ona niezbędny czas na zbudowanie swojej formy. Chyba sam jeszcze nie czuję się gotowy na dziewięćdziesiąt minut. To jednak bardzo ważne, że po porażce w Szczecinie daliśmy radość kibicom i sami w większym spokoju przygotujemy się do tego, co czeka nas za dwa tygodnie - podsumowuje Ishak.
Zapisz się do newslettera