- Czuję, że znajdujemy się w dobrych rękach i jako członkowie społeczeństwa musimy zastosować się do zasad wszelkiej prewencji. Chłopcy udali się do domów, są świadomi panującej sytuacji, a nam wszystkim pozostaje czekać na rozwój wydarzeń – mówi trener drugiej drużyny Lecha Poznań, Rafał Ulatowski. Jego drużyna odpocznie od ligowej piłki co najmniej do końca marca.
W środę, 4 marca zdiagnozowano wirusa SARS-Cov-2 u pierwszego pacjenta w Polsce. W dalszych dniach liczba zakażonych rosła w zastraszającym tempie, a obecnie w naszym kraju mówi się o potwierdzonych 93 przypadkach. Na te wydarzenia zareagowały władze rządowe, które w piątek wprowadziły nad Wisłą stan zagrożenia epidemiologicznego. Oznacza on między innymi przywrócenie na okres dziesięciu dni zostanie kontrola graniczna, obowiązkową dwutygodniową kwarantannę dla wszystkich wracających do kraju Polaków czy zakaz zgromadzeń publicznych powyżej 50 osob.
Cała sytuacja ma oczywiście niebagatelny wpływ na świat futbolu. W minionych dniach Polski Związek Piłki Nożnej kolejno ogłosił zawieszenie najpierw wszystkich szczebli od trzeciej ligi w dół, a następnie zaplecza ekstraklasy oraz drugiej ligi. Błyskawicznie decyzję podjęła również Ekstraklasa SA, która zawiesiła rywalizację w najwyższej z polskich klas rozgrywkowych. W tę sobotę na boisko mieli wyjść piłkarze rezerw Kolejorza i podjąć we Wronkach Garbarnię Kraków. Konsekwencją powyższych postanowień tego nie uczynią, a od piłki odpoczną co najmniej dwa najbliższe tygodnie.
- Chłopcy otrzymali od nas rozpiski indywidualne, które mogą realizować z dala od skupisk ludzkich. Zaistniała sytuacja oczywiście rozbije nas i pozostałe kluby w kontekście przyszłej rywalizacji, ale nie jest ona zależna od nas, możemy tylko czekać na rozwój wydarzeń. Musimy się do niej zastosować jako przedstawiciele społeczeństwa. Przekazaliśmy chłopakom, żeby pozostali w swoich domach, oni podchodzą do sprawy ze spokojem i wiedzą, że niewiele innego można zrobić - zaznacza szkoleniowiec niebiesko-białych.
W jego odczuciu władze rządowe dokładają wszelkich starań, żeby uniknąć epidemii mającej miejsce na skalę podobną chociażby w niektórych krajach Europy Zachodniej. Teraz jednak piłka znajduje się po stronie wszystkich Polaków, którzy powinni dostosować się do zaleceń prewencyjnych. - Uważam, że jako kraj jesteśmy bardzo dobrze zorganizowani. Prewencja jest silna, co pozwala nam wierzyć, że skrócony zostanie czas obecnego stanu rzeczy. Czuję, że jesteśmy w odpowiednich rękach i rząd wie, co robi. Społeczeństwo także wydaje się odpowiednio na to reagować, wiele ludzi stosuje się do zaleceń i miejmy nadzieję, że przyniesie to zamierzony skutek - twierdzi z przekonaniem 47-letni trener.
Aktualnie rozgrywki ligowe jego ekipy zostały zawieszone, ale lechici w teorii nie muszą się przejmować ich potencjalnym zakończeniem już w tym momencie. Wszak zajmują bezpieczną, trzynastą lokatę w tabeli i o swój byt w przyszłej kampanii drugiej ligi mogą być pewni. W ich szeregach nie ma jednak mowy o jakichkolwiek kalkulacjach, wręcz przeciwnie, palą się oni do gry i niecierpliwie czekają na dokończenie tego sezonu. - Bardzo chcemy grać dalej, jesteśmy młodym zespołem, który cały czas pragnie się sprawdzać i pokazywać swoje umiejętności. Nie ma co dywagować jeszcze na temat końcowych rozstrzygnięć, mocno wierzymy, że niedługo wrócimy na boisko – podsumowuje szkoleniowiec Ulatowski.
Zapisz się do newslettera