W czwartek lechici zmierzą swoje siły z trzecią drużyną estońskiej Meistriliigi. Nomme Kalju nie jest dla poznaniaków rywalem enigmatycznym. Poczynania zespołu prowadzonego przez Igora Prinsa wnikliwie obserwowali II trener Jerzy Cyrak oraz analitycy Jacek Terpiłowski i Marcin Wróbel. Na podstawie ich spostrzeżeń spróbujemy przybliżyć Wam najbliższego rywala Kolejorza.
W czwartek lechici zmierzą swoje siły z trzecią drużyną estońskiej Meistriliigi. Nomme Kalju nie jest dla poznaniaków rywalem enigmatycznym. Poczynania zespołu prowadzonego przez Igora Prinsa wnikliwie obserwowali II trener Jerzy Cyrak oraz analitycy Jacek Terpiłowski i Marcin Wróbel. Na podstawie ich spostrzeżeń spróbujemy przybliżyć Wam najbliższego rywala Kolejorza.
HistoriaNomme Kalju zostało założone w 1923 roku, ale klub nie istniał przez cały czas i w 1997 roku jego działalność została wznowiona. Przez pierwsze 8 sezonów Kalju występowało w IV lidze estońskiej. Awans do III udało się wywalczyć w 2004. Rok później świętowano już awans na zaplecze Meistriliigi. Dwa lata później Kalju zawitało do najwyższej klasy rozgrywkowej. W 2012 roku Nomme Kalju jedyny raz w swojej historii zostało mistrzem Estonii i wywalczyło prawo gry w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. W nich udało się wyeliminować fińskie HJK Helsinki, ale czeska Viktoria Pilzno okazała się zbyt silnym rywalem. W dwumeczu Kalju przegrało z Czechami 2:10.
Japońskie bożyszczeNajwiększą gwiazdą zespołu prowadzonego przez Igora Prinsa jest Japończyk Hidetoshi Wakui, który w estońskim klubie gra już ponad 3 lata. W obecnym sezonie jest najlepszym strzelcem Kalju. To on popisał się hattrickiem we wczorajszym meczu ligowym z Tammeka Tartu. W sumie w 17 meczach ligowych na listę strzelców wpisywał się 14-krotnie. Jest jednym z nielicznych zawodników estońskiej drużyny, który nie jest ograniczony schematami. Gra za plecami napastnika i bierze udział w niemal każdej akcji ofensywnej Kalju. W Estonii jest prawdziwą gwiazdą, choć wcześniej nie potrafił błyszczeć w takich klubach jak FK Mińsk, Bohemians Praga czy ND Gorica.
Obcokrajowcy z przodu…Wakui jest jednym z wielu obcokrajowców występujących w estońskiej drużynie. Najwięcej przedstawicieli mają Francja oraz Brazylia. Tych pierwszy reprezentują skrzydłowy Allan Kimbaloula (swego czasu zainteresowanie nim przejawiał angielski Norwich) oraz środkowy pomocnik Reginald Alidor. Obaj piłkarskich szlifów nabierali w szkółce Lille. Kraj Kawy reprezentuje dwóch doświadczonych zawodników. Fabio Prates, zwany też Fabinho gra na pozycji środkowego pomocnika i jest wykonawcą każdego stałego fragmentu gry. Felipe Nunes jest z kolei niewysokim, ale walecznym napastnikiem, który do Kalju wrócił przed rewanżowym meczem z Framem. Wcześniej barw najbliższego rywala Lecha bronił w latach 2008-2009. Oprócz nich w kadrze znajdują się portugalski środkowy obrońca Jorge Rodrigues (najczęściej rezerwowy) oraz włoski skrzydłowy bądź napastnik Damiano Quintieri (wychowany w szkółce Interu Mediolan).
… i Estończycy z tyłuResztę kadry stanowią Estończycy, w większości reprezentanci swojego kraju z doświadczeniem w ligach skandynawskich. W bramce stoi 30-letni Vitali Teles, który wcześniej przez 3 lata był bramkarzem fińskiego FF Jaro. Duet środkowych obrońców tworzą kapitan Alo Barengrub (były gracz norweskiego Bodo/Glimt i 45-krotny reprezentant Estonii) oraz Mikk Reintam (wysoki stoper z przeszłością w fińskim JJK Jyvaskyla). Na prawej stronie obrony zazwyczaj gra doświadczony Tihhon Sisov (wielokrotny reprezentant Estonii), ale obecnie leczy kontuzję i z Lechem raczej nie zagra. Najciekawszym zawodnikiem jest jednak lewy obrońca Ken Kallaste. 25-latek jest nowocześnie grającym lewym obrońcą, który zdaniem analityków Lecha miałby szansę być wyróżniającym się zawodnikiem w T-Mobile Ekstraklasie. Grupę estońską uzupełnia doświadczony Martin Vunk. 29-letni defensywny pomocnik jest 63-krotnym reprezentantem Estonii z przeszłością w cypryjskim Nea Salamina oraz greckim Panachaiki Patras.
Zapisz się do newslettera