Dwanaście punktów straty do bezpiecznej pozycji, seria dziesięciu porażek z rzędu, częste zmiany na ławkach, strefa spadkowa od sierpnia. Druga liga nie przyjęła beniaminka Legionovii Legionowo z szeroko otwartymi ramionami. Zapraszamy na podsumowanie dotychczasowych losów w tym sezonie najbliższego rywala drugiej drużyny Lecha Poznań, z którym niebiesko-biali zmierza się na wyjeździe w sobotę o godzinie 13:00.
Opromieniona mistrzostwem grupy I trzeciej ligi Legionovia zaczęła zmagania na szczeblu centralnym w tej kampanii co najmniej przyzwoicie. Wygrana 2:0 na własnym obiekcie ze Skrą Częstochowa po golach Patryka Koziary i Adama Imieli musiała przynieść ze sobą wiatr optymizmu przed kolejnymi trudnymi spotkaniami. Te okazały się dla podopiecznych ówczesnego trenera Marcina Sasala brutalnym zejściem na ziemię. Po jakikolwiek punkt nie udało graczom z Mazowsza nie udało się sięgnąć ani w sierpniu, ani we wrześniu, a negatywna passa zakończyła się na dziesięciu starciach. Na początku października zespół dowodzony wtedy już przez Serhija Zajcewa zdobył pięć "oczek" w trzech kolejkach, ale od tego momentu zdołał zwyciężyć tylko raz - na zakończenie rundy w Siedlcach z Pogonią 2:1. Nic więc dziwnego, że obecnie siedemnasty zespół drugiej ligi traci na ten moment do bezpiecznej lokaty aż dwanaście punktów.
Sezon na ławce rozpoczął wspomniany wyżej Sasal, który był jednym z architektów zeszłorocznego awansu Legionovii na poziom krajowy. Szefowie tego klubu nie wytrzymali serii meczów bez punktu swojej ekipy i po ósmej przegranej z rzędu zwolnili doświadczonego szkoleniowca. Mimo krótkiego oddechu, jaki dał drużynie Zajcew, także i on okazał się opcją jedynie tymczasową. Arcytrudną misję ratowania drugiej ligi dla zespołu z Legionowa otrzymał zimą Bogdan Jóźwiak. Nie rozpoczął jej udanie, ponieważ w pierwszej wiosennej kolejce jego zespół uległ w Krakowie Garbarni 1:3, przegrywając już po dwudziestu minutach 0:3.
Bohaterem pierwszego starcia między tymi ekipami był Timur Zhamaletdinov. Rosjanin wyprowadził rezerwy na prowadzenie już po niespełna trzech minutach, kiedy to wykorzystał świetne podanie Tymoteusza Klupsia. Przyjezdni znaleźli sposób na zaskoczenie Karola Szymańskiego jeszcze przed przerwą, ale ostatnie słowo należało do lechitów. O losach meczu zdecydowały przytomność umysłu Pawła Tupaja i skuteczność 22-letniego napastnika. Było to drugie domowe zwycięstwo niebiesko-białym w drugiej takiej konfrontacji.
Jakby sytuacja zespołu trenera Jóźwiaka była w tabeli za mało kiepska, zimą doszło do kilku znaczących osłabień. Z klubem pożegnali się m.in. doświadczony obrońca Jonatan Straus, a także młodzi-zdolni Eryk Więdłocha i Stanisław Wawrzynowicz. Z dobrych wiadomości dla legionowian szkoleniowiec cały czas może liczyć na chociażby najlepszego strzelca, autora czterech trafień, Karola Podlińskiego. Oprócz niego do wiodących postaci można zaliczyć pomocnika Patryka Koziarę czy obrońcę Rafała Zembrowskiego, którzy także zdecydowali się pozostać na Mazowszu.
Zapisz się do newslettera