W bardzo ciężkim położeniu znajduje się najbliższy rywal rezerw Lecha Poznań, Błękitni Stargard. W swoim ostatnim meczu w ramach debiutanckiego sezonu na szczeblu centralnym niebiesko-biali podejmą bowiem drużynę zajmującą miejsce zagrożone spadkiem. A do tego mogącego się pochwalić w ostatnich tygodniach - delikatnie mówiąc - nie najlepszymi wynikami.
Wielu kibiców ekipy z miasta położonego w województwie zachodniopomorskim zastanawia się pewnie, jakim cudem ich ulubieńcy doprowadzili do obecnej sytuacji. Jeszcze w połowie czerwca Błękitni zajmowali lokatę premiowaną udziałem w barażach i w ogóle nie kłopotali sobie głowy myślami o utrzymaniu w drugiej lidze. Było ono dla nich po prostu formalnością. Kolejne osiem spotkań przyniosło stargardczanom jednak następujące rezultaty:
Błękitni Stargard – Bytovia Bytów 1:3
Błękitni Stargard – Pogoń Siedlce 2:3
Olimpia Elbląg – Błękitni Stargard 0:3
Błękitni Stargard – Górnik Łęczna 1:2
Skra Częstochowa – Błękitni Stargard 2:1
Błękitni Stargard – Stal Rzeszów 0:1
Legionovia Legionowo – Błękitni Stargard 0:1
Błękitni Stargard – Garbarnia Kraków 2:3
Dwa zwycięstwa i sześć porażek to bilans, który zaprowadził ekipę trenera Adama Topolskiego na piętnaste miejsce w stawce, ze stratą dwóch punktów do "bezpiecznych" Znicza Pruszków, Stali Stalowa Wola oraz Pogoni Siedlce. Żeby więc myśleć o utrzymaniu, Błękitni potrzebują sięgnąć po zwycięstwo we Wronkach, a przecież wcale nie będzie to łatwą sztuką. W końcu lechici przegrywali w tej kampanii u siebie zaledwie trzy razy, a niepokonani we Wronkach pozostają od października minionego roku.
W czym będą szukać nadziei przyjezdni? Z pewnością w autorze piętnastu ligowych trafień z tego sezonu, Wojciechu Fadeckim. Piąty najlepszy strzelec drugiej ligi zdobył jednak od połowy listopada zaledwie dwie bramki z gry. Ogólnie rzecz biorąc napastnik strzelił ponad połowę (osiem) swoich goli po rzutach karnych. Nie ulega jednak wątpliwości, że aktualnie to na nim właśnie sztab szkoleniowy naszego przeciwnika opiera swoją ofensywę. W tym roku bowiem opuścił on bowiem cztery minuty spośród tych, które mógł spędzić na murawie (w jednym meczu pauzował z powodu nadmiaru żółtych kartek).
Jeśli chodzi natomiast o nieobecnych w szeregach gości, warto odnotować dwie absencje. Mowa o obrońcach, Bartoszu Sitkowskim i Jakubie Ostrowskim. Obaj gracze mogli w ostatnich kolejkach regularnie liczyć na zaufanie ze strony szkoleniowca Topolskiego. Teraz będzie musiał on sobie poradzić bez nich, a to strata o tyle bolesna, że to dwóch z trzech najczęściej grających defensorów tej drużyny.
Zapisz się do newslettera