W doliczonym czasie meczu z Legią Warszawa (1:0) Mikael Ishak nie wykorzystał rzutu karnego, choć wcześniej strzelił w tym meczu zwycięskiego gola. Było to 17 października i od tego dnia kapitan Lecha Poznań czeka na kolejną bramkę w PKO BP Ekstraklasie. Czy przełamie się w niedzielnych (początek o godzinie 15:00) derbach Poznania z Wartą?
Statystyki strzeleckie nie są w ostatnich tygodniach po stronie Szweda, ale i tak wykonuje on niesamowitą pracę dla zespołu. Wystarczy przypomnieć ostatnie starcie z Piastem Gliwice (1:0). Po tym jak gospodarze objęli prowadzenie przez ponad pół godziny do końcowego gwizdka rywale właściwie nie stworzyli zagrożenia pod bramką Filipa Bednarka. Duża w tym zasługa gry defensywnej całego zespołu, a pierwszym obrońcą jest tutaj Ishak, który uprzykrza jak tylko może życie przeciwnikom. A po przejęciu futbolówki potrafi się przy niej utrzymać, poczekać na podejście kolegów, czy dać się sfaulować.
- W ostatnim czasie skuteczność Mikaela mogła być oczywiście lepsza, ale to tylko człowiek, też może mieć słabszy dzień czy okres gry. Mika jednak bardzo się stara i w wielu aspektach dobrze wywiązuje się ze swoich zadań, niesamowicie walczy dla drużyny. Wierzę w tego zawodnika, to pozytywna osobowość i na nim będziemy budować naszą ofensywę - twierdzi trener Lecha Maciej Skorża.
Ten post strzelecki Ishaka wcale nie jest przesadnie długi. Szwed nie trafiał w czterech kolejnych meczach - przeciwko Wiśle Płock (4:1), Stali Mielec (0:0), Górnikowi Łęczna (1:1) oraz Piastowi Gliwice (1:0). Jeśli jednak spojrzymy, że w całym sezonie 28-latek strzela niemal w co drugim spotkaniu (7 na 15), a jego średnia goli na mecz wynosi 0,53, co jest niezłym wynikiem. Także można być pewnym, że przełamanie przyjdzie lada moment, być może już w niedzielę w derbach Poznania. Uczy tego również historia, bo spójrzmy na poprzednie rozgrywki. Mikael rozegrał łącznie 33 starcia, w których pokonywał bramkarzy 20 razy (średnio 0,6).
To w ogóle świetny bilans, który w historii ostatniej dekady, w której Kolejorz miał kilku wybitnych napastników, dałoby miejsce na szczycie właśnie pod względem średniej bramek na spotkanie. Idąc dalej, lechita trafiał w 16 grach, czyli znów w blisko połowie, a dłuższą zadyszkę miał tylko jedną - wynosiła ona pięć meczów (między 10 grudnia a 15 marca). Warto jednak podkreślić, że w międzyczasie napastnik zmagał się z problemami zdrowotnymi. Głównie ten post przypadł na końcówkę roku, kiedy poznaniacy byli już mocno zmęczeni ogromną dawką spotkań, jakie mieli zaaplikowane w rundzie jesiennej ze względu na udział w fazie grupowej Ligi Europy.
Powyższe dane pokazują czarno na białym, że Ishak to bardzo regularny snajper, ale jeszcze dla porównania spójrzmy, jakie pauzy notowali napastnicy wcześniej grający przy Bułgarskiej. Artjoms Rudnevs miał cztery co najmniej przerwy czteromeczowe lub dłuższe. Robert Lewandowski z kolei o jedną więcej, podobniej jak Christian Gytkjaer, choć przy Duńczyku musi paść zastrzeżenie, że grał w niebiesko-białych barwach najdłużej, bo przez trzy sezony. Łukasz Teodorczyk miał słabszą pierwszą rundę, ale w kolejnych rozgrywkach był więcej niż regularny, bo tylko raz zaliczył wówczas serię czterech gier bez bramki.
Zapisz się do newslettera