77 meczów rozegrali razem w zespole DAC Dunajska Streda oraz młodzieżowych kadrach narodowych słowaccy obrońcy, Lubomir Šatka oraz Tomaš Huk. Od kilku lat obaj panowie są przyjaciółmi, a przy okazji meczu 16. kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań a Piastem Gliwice (3:0) spotkali się przy Bułgarskiej. - To super facet, cały czas utrzymujemy bliski kontakt, a świetnie rozumieliśmy się także na boisku - komplementuje swojego rodaka stoper Kolejorza.
Po raz pierwszy los skojarzył zawodników za czasów ich występów w juniorskich drużynach narodowych Słowacji. W kadrach do lat 19 i do 21 wystąpili razem czterokrotnie, ale ten czas okazał się dla nich jedynie preludium do dłuższej znajomości. W styczniu 2017 roku obecny lechita zasilił szeregi DAC Dunajskiej Stredy, a szatnię przyszło mu dzielić z nikim innym, jak m.in. właśnie z rok starszym kolegą. - Kiedy trafiłem do Dunajskiej Stredy spotkałem tam Tomaša, z którym znaliśmy się jeszcze z kadr młodzieżowych. Między nami bardzo szybko zaskoczyło na boisku i poza nim, trzymaliśmy się razem w większej grupie. Zawsze byliśmy wszędzie razem całą ekipą, atmosfera była wyśmienita - wspomina tamten okres Šatka.
Łącznie Huk partnerował mu w linii defensywy DAC 73 razy. Spędził z nim na boisku ponad 6000 minut i jak sam nie ukrywa, zdążyli się poznać doskonale. Obaj zresztą opuścili słowacką ekipę w tym samym momencie, latem tego roku, trafiając do występujących w ekstraklasie klubów. - Kiedy rozgrywasz z kimś wiele meczów wiesz, gdzie znajdzie się on w danym momencie. On mnie znał doskonale, jakie mam zalety i wady, a my bardzo dobrze się uzupełnialiśmy. To była przyjemność grać z nim, a na koniec tej współpracy tak się złożyło, że odeszliśmy z DAC w jednym momencie. Klub zgodził się na nasze transfery, był na nie po części przygotowany, ale to ciekawe, że możemy teraz spotkać się w tej samej lidze - podkreśla młodszy ze stoperów.
Ich dotychczasowa przygoda nad Wisłą przebiega w odmienny sposób. To gracz Piasta przez pierwsze osiem kolejek regularnie otrzymywał szanse od trenera Waldemara Fornalika, ale od 20 września nie podniósł się z ławki w lidze na choćby minutę. Jego kolega z kolei zadebiutował na naszych boiskach w połowie sierpnia, a od tego momentu opuścił jedynie dwa spotkania z powodu drobnych urazów. - Rozmawialiśmy sporo o ekstraklasie od momentu, kiedy do niej trafiliśmy. Dużo go wypytywałem o nią zanim jeszcze zadebiutowałem na polskich boiskach. On wtedy regularnie występował, a teraz trochę sytuacja się odwróciła. Od kilku meczów nie grał, jego zespół wygrywał, więc trener pewnie nie chciał za wiele zmieniać w składzie. Może wynikiem z piątku trochę pomogłem mu z Lechem w szybszym powrocie do "jedenastki" - uśmiecha się podopieczny szkoleniowca Dariusza Żurawia.
Po zakończeniu piątkowego starcia Słowacy spotkali się w strefie pod szatniami obu drużyn i przy okazji wymienili się koszulkami swoich nowych klubów. Dotychczas nie mieli nigdy szansy, żeby rywalizować na boisku. W trwającym sezonie zasadniczym już takiej okazji nie otrzymają, ponieważ Lech mierzył się z Piastem już dwukrotnie. Na brak wspólnych spotkań w najbliższych miesiącach poza murawą jednak nie narzekają. - Latem udaję się na wesele Tomasa, nie mogę się doczekać tego wydarzenia. To super gość. Oczywiście, w piłce ciężko utrzymywać z kimś stały kontakt, ale piszemy do siebie często, interesujemy się swoimi sprawami nawzajem - opisuje Šatka.
Zapisz się do newslettera