Forma Paulusa Arajuuriego w ostatnich miesiącach musi budzić uznanie. Fiński obrońca przyznaje jednak, że stać go na jeszcze więcej i zamierza to pokazać w dwóch ostatnich decydujących o mistrzowskim tytule meczach.
Forma Paulusa Arajuuriego w ostatnich miesiącach musi budzić uznanie. Fiński obrońca przyznaje jednak, że stać go na jeszcze więcej i zamierza to pokazać w dwóch ostatnich decydujących o mistrzowskim tytule meczach.
Paulus Arajuuri jest obecnie uznawany za lidera defensywy poznańskiego zespołu. Trudno temu zaprzeczyć, ponieważ Lech do tej pory stracił najmniej bramek spośród wszystkich drużyn grających w T-Mobile Ekstraklasie. Sam zawodnik nie chce jednak przeceniać swoich umiejętności. - Nie czuję się liderem. Taką osobą jest nasz kapitan, czyli Łukasz Trałka. Poza tym piłka nożna to sport drużynowy i na boisku zawsze gra jedenastu zawodników. Gotowa do wzięcia odpowiedzialności za wynik jest cała osiemnastka - przyznaje Arajuuri. - Moja obecna forma to nie tylko moja zasługa, ale także efekt dobrej gry zespołu. Funkcjonujemy dobrze, jako całość, dlatego indywidualnie również wygląda to lepiej. Moja dyspozycja faktycznie się poprawiła, lecz to mnie jeszcze nie zadowala. Jeżeli ktoś uważa, że znajduje się w szczytowej formie, to przestaje się rozwijać.
Do zakończenia sezonu pozostały już tylko dwie kolejki; dwa mecze, które zadecydują o tym, która z drużyn zdobędzie tytuł mistrza Polski. Kluczowe w tych spotkaniach będzie podejście mentalne. - Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Jesteśmy w stu procentach skoncentrowani na najbliższych spotkaniach. Stawka jest bardzo wysoka - podkreśla Arajuuri. - Od tytułu dzielą nas teraz dwa kroki. Z jednej strony to mało, z innej dużo. Zdajemy sobie sprawę, jak wiele jeszcze przed nami. Jesteśmy głodni sukcesu i poświęcamy dużo, by ostatecznie sięgnąć po mistrzostwo.
Zapisz się do newslettera