W związku z tym, że lechici grali na cztery bramki między słupkami stanęli Krzysztof Kotorowski, Robert Binkowski, Andrzej Woźniak i właśnie Miti", który trzeba powiedzieć spisywał się bardzo dobrze. - Lubię się trochę porzucać i połapać piłkę, więc takie włączenie się do treningu to sama przyjemność. Poza tym zawsze dobrze się trochę poruszać - mówi fizjoterapeuta Lecha.
Zapisz się do newslettera