- Cieszy i awans, i dwie moje pierwsze bramki zdobyte w oficjalnym meczu. Trzeba dalej pracować na swoje kolejne szanse, po to jestem w tym zespole - nie ukrywa skrzydłowy Lecha Poznań, Filip Wilak. W spotkaniu Fortuna Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz wychowanek Kolejorza otworzył dorobek strzelecki w pierwszej drużynie i uczynił to od razu notując efektowny dublet.
20-letni poznaniak może pochwalić się jednym z najdłuższych stażów w koszulce z kolejowym herbem na piersi spośród wszystkich zawodników drużyny trenera Johna van den Broma. W końcu zakłada ją od siódmego roku życia, a od tej pory przez całą swoją dotychczasową przygodę z piłką związany był tylko i wyłącznie z Kolejorzem. W jego pierwszym zespole zadebiutował w maju tego roku w wyjazdowym starciu z Rakowem Częstochowa (2:0), natomiast przy okazji pucharowej konfrontacji w Bydgoszczy otwierał w nim drugą dziesiątkę występów. We wtorek po raz drugi otrzymał szansę gry w wyjściowym składzie i wykorzystał ją najlepiej, jak tylko się dało. Po zmianie stron najpierw podwyższył prowadzenie Niebiesko-Białych na 3:0, a następnie ładnym uderzeniem zza pola karnego ustalił wynik spotkania, za każdym razem korzystając z asyst innego wychowanka, Filipa Szymczaka.
O jego talencie do zdobywania bramek można było się przekonać jeszcze za czasów juniorskich, ale i w ekipie rezerw Lecha Poznań podczas minionej kampanii. W końcu w jej trakcie pokonywał bramkarzy rywali aż trzynastokrotnie, nierzadko czyniąc to w świetnym stylu po strzałach z dalszej odległości. Tę umiejętność pokazał również przeciwko Zawiszy, zwłaszcza przy drugim ze swoich trafień. Zejście do środka z lewej strony i mocny, celny strzał w kierunku dalszego słupka to akcja, którą w jego wykonaniu widywaliśmy szczególnie wiosną w drugim zespole regularnie.
- Drugi gol to faktycznie taka moja "firmówka", sporo takich bramek udało się w ostatnich miesiącach zdobyć i ta powtarzalność cieszy. Szkoda, że nie udało się skompletować hat-tricka, bo po podaniu Aliego można było to zrobić. Cieszą jednak te dwa trafienia, podobnie jak awans do kolejnej rundy, bo puchar jest dla nas ważny - twierdzi Wilak.
W czterech poprzednich ligowych meczach Lecha młody piłkarz pojawiał się na murawie z ławki, a sygnał w kierunku sztabu pierwszej drużyny wysłał również przy okazji niedawnego sparingu z Miedzią Legnica (3:2), zdobywając w nim ładną bramkę. Ostatnie tygodnie może więc zaliczyć do udanych, ale nie chce się tym zadowalać. - Pierwsza szansa w wyjściowym składzie przyszła w Kownie z Żalgirisem i to dla mnie duża sprawa, że zagrałem teraz w pucharze pełne 90 minut. Owszem, jeszcze przed przerwą nie wszystko z przodu wychodziło, ale bardziej doświadczeni zawodnicy, jak Radek Murawski uspokajali mnie, że efekty przyjdą. Tak też się stało, a ja z meczu na mecz czuję się siłą rzeczy coraz pewniej. Po to jestem w tym zespole, by pracować na swoje kolejne szanse i taki jest mój cel na najbliższe spotkania - zaznacza autor efektownego dubletu w rywalizacji z Zawiszą.
Zapisz się do newslettera