Trenerem drugiego zespołu Lecha Poznań przed rozpoczęciem sezonu na stałe został Rafał Ulatowski, który wcześniej prowadził tę ekipę dwa lata temu i tegoroczną wiosną, przyczyniając się do jej awansu na szczebel centralny. Rezerwy Kolejorza zainaugurują zmagania na nim w najbliższą niedzielę, 28 lipca w wyjazdowym starciu z Olimpią Elbląg. Zapraszamy na rozmowę z ich szkoleniowcem na temat zbliżających się rozgrywek.
Czego spodziewać się po tym sezonie w wykonaniu rezerw w zupełnie nowych dla siebie okolicznościach, jakimi będą występy w drugiej lidze?
- Ze względu na brak doświadczenia w tych rozgrywkach spotykamy się z dużą niewiadomą. Kadrę naszego zespołu stanowią w większości juniorzy, którzy mają za sobą około roku gry w seniorskiej piłce. Przeciwników również znamy tylko z nazwy, ale będziemy się uczyć tej ligi wraz z każdym weekendem. Na pewno awans na ten szczebel stanowi wielką radość, ale i wyzwanie dla wszystkich chłopaków, trenerów, a także klubu. Lech Poznań musi odkrywać to, co wcześniej nie było znane, a taką rzeczą jest zespół rezerw na poziomie centralnym.
Czy w takiej sytuacji można zakładać w jakikolwiek sposób cel sportowy na te rozgrywki?
- Chcemy sprawdzić nasze szkolenie na tym szczeblu. Jesteśmy ciekawi, czy nasi piłkarze oprócz wysokich umiejętności indywidualnych, jakimi dysponują, będą potrafili poradzić sobie na tym poziomie. Mowa przecież o rywalizacji z przeciwnikami posiadającymi nie tylko często lepsze warunki fizyczne, ale i bardzo ważne w drugiej lidze doświadczenie.
Postrzega trener brak ogrania i doświadczenia pana zawodników na takim poziomie jako największe niebezpieczeństwo, przynajmniej na początku, w kontekście rywalizacji na tym szczeblu?
- Raczej jako wyzwanie. Zdarzają nam się mecze towarzyskie, po których tracimy bramki po błędach w różnych sektorach boiska, co w trzeciej lidze nie kończyło się dla nas źle. Przeciwnik rzadko wtedy je wykorzystywał. Teraz już juniorskie granie nam nie przystoi.
Czy pod tym względem udało się nieco pomóc drużynie sprowadzając do niej dwóch doświadczonych piłkarzy, Grzegorza Wojtkowiaka i Łukasza Radlińskiego?
- Oczywiście, a mamy na uwadze jeszcze młodych piłkarzy, którzy trenowali od początku przygotowań z pierwszym zespołem, mierzyli się w jego trakcie z silnymi przeciwnikami, pokazując w tych starciach sporo jakości. Już wtedy spisywali się lepiej niż przyzwoicie i spodziewamy się, że i w meczach drugiego zespołu będą dla nas ogromnym wzmocnieniem.
Jeśli jednak mowa o wspomnianej wyżej dwójce, nie możemy zapominać o ich wartości sportowej, zgodzi się trener?
- Mamy model pracy, który opiera się na zasadzie: w kadrze drużyny musi być dwóch-trzech zawodników dysponujących większym doświadczeniem. Dzisiaj stawiamy na Grześka i Łukasza, na których bardzo liczymy. Wierzymy, że będą potrafili pocieszać w trudnych momentach, ale i chłodzić głowy, kiedy będzie za dużo młodzieńczej fantazji. Ich wartość sportowa jest niepodważalna, obaj grywali na poziomie znacznie wyższym niż w drugiej lidze, więc w tym aspekcie jesteśmy o ich postawę zdecydowanie spokojni.
Sam pan wspomniał o piłkarzach schodzących na wasze spotkanie z pierwszej drużyny Kolejorza. Czy tutaj bezcenna okaże się dobra współpraca ze szkoleniowcem Dariuszem Żurawiem, z którym zdążyliście się przez ostatni rok bardzo dobrze poznać?
- To jedno, ale jest jeszcze druga sprawa. Żaden z nas, ani zawodników ani trenerów, nie może się denerwować czy niepokoić w przypadku takich ruchów. Zdarzą się mecze, że tymi piłkarzami trenera Żurawia będziemy dysponować, ale czasem sytuacja może przybrać zupełnie inny kształt. Jeśli przyjdzie nam radzić sobie samemu, zachowamy spokój i podołamy zadaniu. Jesteśmy na to przygotowani także i my, członkowie sztabu. Szanujemy każdego naszego zawodnika i mamy pewność, że każdy z nich otrzyma swoją szansę.
Rozmawiał Adrian Gałuszka
* - tekst miał premierę w programie meczowym na spotkanie Lecha Poznań z Wisłą Płock (26.07.2019 r.)
Zapisz się do newslettera