Rezerwy Lecha Poznań wygrały w sobotę w ramach 9. kolejki eWinner 2. Ligi z GKS-em w Bełchatowie 1:0. Gola na wagę zwycięstwa strzelił Sergey Krivets. Po tym spotkaniu zawodnicy trenera Artura Węski awansowali na 9. miejsce w ligowej tabeli.
Obie drużyny przystąpiły do sobotniej rywalizacji mocno podrażnione ostatnimi wynikami. Zarówno gospodarze, jak i lechici schodzili bowiem ostatnio dwukrotnie z boiska w roli pokonanych. Nieco większe zmęczenie mieli prawo jednak odczuwać przyjezdni, którzy jeszcze w środę - także w delegacji - mierzyli się w zaległym meczu z Pogonią Siedlce (0:2). W ich składzie w Bełchatowie zobaczyliśmy, m.in. Antoniego Kozubala, który w piątek przy Bułgarskiej rozegrał blisko dwadzieścia minut przeciwko Wiśle Kraków (5:0) w PKO Ekstraklasie czy też innych graczy "jedynki": Bartosza Mrozka, Filipów Borowskiego i Marchwińskiego, Krystiana Palacza oraz Roko Baturinę, który po raz pierwszy w niebiesko-białej koszulce wystąpił oficjalnie właśnie przeciwko Pogoni.
Otwierające tę konfrontację 20 minut upłynęły pod znakiem absolutnej dominacji gości, którzy nie tylko nie dopuścili przeciwnika do żadnych szans, ale sami powinni objąć prowadzenie. Piłkarze z kolejowym herbem na piersi byli drużyną dojrzalszą, znacznie lepiej zorganizowaną, konkretną i agresywną. Praktycznie każdy z lechitów pracował na dobrą notę, a to po kolei przynosiły efekty w postaci niezłych, a czasem i wymarzonych okazji.
Taką z całą pewnością miał Baturina po dograniu Tymoteusza Klupsia w ósmej minucie. Chorwat przestrzelił z okolic dziesiątego metra i mógł żałować, bo młodszy kolega wyłożył mu piłkę w sposób idealny. Bardzo podobną akcję zobaczyliśmy chwilę później. Ponownie w roli podającego skrzydłowy, tym razem finalizował to Krivets, ale trafił tylko w słupek, dobitka Marchwińskiego okazała się z natomiast niecelna. Nie minęło 60 sekund, a strzał Kozubala odbił się od jednego z defensorów GKS-u i minimalnie minął słupek.
Lech atakował, Lech przeważał, ale z czasem do głosu zaczęli dochodzić także przeciwnicy. Rezerwom Kolejorza bardzo pomóc musiał Bartosz Mrozek, broniąc silne uderzenie z kilku metrów i popisując się przy tym niezła intuicją i refleksem. Jeszcze przed przerwą próbowali jeszcze szczęścia przyjezdni, ale ani efektowne rajdy Klupsia i Marchwińskiego bokami, ani strzał Palacza zza pola karnego nie przyniosły otwarcia wyniku.
To jednak stało się siedem minut po wznowieniu. Prawą stroną pomknęli Klupś z Kozubalem, a centra tego drugiego trafiła na dalszy słupek. Próba Marchwińskiego została zablokowana, ale najsprytniejszy w polu bramkowym okazał się Krivets i nie miał problemów z wepchnięciem piłki do bramki. Chwilę wcześniej to GKS miał kapitalną szansę na gola, tej nie wykorzystał Dawid Flaszka i to się na podopiecznych Patryka Rachwała zemściło błyskawicznie.
Co działo się dalej? Przez pewien etap ciężko było to nazwać inaczej, niż koncertem niewykorzystanych okazji do podwyższenia prowadzenia przez lechitów. Praktycznie każdy z ofensywnych graczy znalazł się w świetnym położeniu, by zanotować trafienie, ale bramka gospodarzy pozostawała zaczarowana. Przeciwnik nie potrafił na poważnie zagrozić rezerwom Kolejorza, a kiedy nawet mu się to udawało, na baczności stał Mrozek. Działo się sporo w końcowych fragmentach, ale rezultat nie uległ już zmianie i czwarta wygrana niebiesko-białych w tej kampanii ligowej stała się faktem.
Bramki: Krivets (52.)
Żółte kartki: Grzelak, Kunka, Graczyk - Kozubal, Pingot
GKS Bełchatów (skład wyjściowy): Kewin Komar – Adam Dobosz, Artur Golański, Waldemar Gancarczyk, Dawid Flaszka, Szymon Sołtysiński, Mikołaj Grzelak, Marcin Ryszka, Martin Klabnik, Kajetan Kunka, Mateusz Gancarczyk
Lech II Poznań: Bartosz Mrozek – Filip Borowski, Adrian Laskowski, Maksymilian Pingot, Krystian Palacz – Łukasz Norkowski, Antoni Kozubal (60. Eryk Kryg), Sergey Krivets – Tymoteusz Klupś (60. Filip Wilak), Roko Baturina (70. Norbert Pacławski), Filip Marchwiński (87. Patryk Gogół)
Zapisz się do newslettera