Arnaud Djoum przyznaje, że po obejrzeniu czerwonego kartonika w Bydgoszczy czuł się fatalnie. Szybko otrzymał szansę do rehabilitacji i rozegrał pełne 90 minut w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski przeciw Zniczowi Pruszków. Teraz pracuje na kolejne okazje do pokazania się na boisku.
Arnaud Djoum przyznaje, że po obejrzeniu czerwonego kartonika w Bydgoszczy czuł się fatalnie. Szybko otrzymał szansę do rehabilitacji i rozegrał pełne 90 minut w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski przeciw Zniczowi Pruszków. Teraz pracuje na kolejne okazje do pokazania się na boisku.
- To był dopiero trzeci mecz, który rozegrałem w barwach Lecha. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że tak szybko arbiter wyciągnie "czerwień" - przyznaje Arnaud Djoum. - Czułem się wtedy naprawdę źle. Osłabiłem drużynę i myślę, że to był główny powód tego, że nie udało nam się wywieźć z Bydgoszczy trzech punktów. Na szczęście to już jest przeszłość i nie ma sensu wracać do tego wydarzenia.
Były zawodnik Rody Kerkrade już kilka dni później wystąpił w meczu przeciw Zniczowi Pruszków. - Cieszę się, że trener mi zaufał i dał kolejną szansę. To było dla mnie bardzo ważne, bo po meczu z Zawiszą byłem podłamany - mówi Djoum. - Myślę, że zagrałem dobrze i spełniłem oczekiwania całego sztabu szkoleniowego.
25-latek spędził na boisku dotychczas 249 minut. Na boisku pojawił się w obu spotkaniach przeciw Zniczowi, a także w ligowych starciach z Cracovią i Zawiszą. O miejsce w składzie rywalizuje przede wszystkim z kapitanem Kolejorza, Łukaszem Trałką.
- Muszę dalej ciężko pracować na treningach i być cierpliwym. Wierzę, że to niedługo zostanie nagrodzone - uważa Djoum. - Nic nie przyjdzie za darmo. Taki jest futbol, nie zawsze dostaje się szansę gry w pierwszym składzie, jednak nie należy się tym faktem załamywać. To ma dać jeszcze większego kopa to ciężkiej pracy.
Zapisz się do newslettera