Pierwszy mecz ligowy w niebiesko-białych barwach i od razu gol. Zawodnik Lecha Poznań, Mikael Ishak w Lubinie otworzył swój dorobek strzelecki w PKO Ekstraklasie, a także w Kolejorzu.
Szwedzki snajper od początku ma w Lechu szczęście do strzelania goli w debiutanckich meczach, bo trafił do siatki także w swoim pierwszym sparingowym występie w niebiesko-białych barwach. - Dani podał mi piłkę między obrońcami, złożyłem się do strzału lewą nogą i udało się posłać futbolówkę do siatki przy dalszym słupku, więc był to całkiem ładny gol - opisywał swoje trafienie Ishak, którego debiutanckiej bramki nie mogli niestety oglądać kibice, ponieważ mecz towarzyski z Kickers Offenbach odbywał się bez udziału publiczności.
Do siatki 27-latek trafił także w swoim debiucie w PKO Ekstraklasie. Pierwsza połowa spotkania z Zagłębiem właśnie dobiegała końca, gdy Ishak przejął piłkę od Pedro Tiby, znalazł sobie odrobinę przestrzeni na skraju pola karnego rywali i płaskim uderzeniem lewą nogą umieścił ją w bramce tuż przy prawym słupku. Radość snajpera Kolejorza bezpośrednio po trafieniu była ogromna, ale po końcowym gwizdku Szwed nie mógł już w pełni cieszyć się ze swojego gola, bo Lech ostatecznie przegrał w Lubinie 1:2.
- Jestem oczywiście zawiedziony wynikiem, tak jak i reszta kolegów z drużyny. Przez 80 minut mieliśmy pełną kontrolę nad spotkaniem, a w ostatnich dziesięciu straciliśmy dwa gole po rzutach rożnych, co nie powinno nam się przydarzyć - mówił 27-latek po spotkaniu.
- Prowadzenie 1:0 to nigdy nie jest w pełni bezpieczny wynik, a mieliśmy przecież okazje, by zdobyć drugą bramkę i zamknąć ten mecz. Ja sam oprócz gola miałem jeszcze jedną bardzo dobrą szansę, którą powinienem wykorzystać. Niestety to się nie udało, ale na przyszłość patrzę pozytywnie. Zespół grał dokładnie tak, jak opisywali mi jego styl przed moim przyjściem tutaj trener Dariusz Żuraw i kapitan Thomas Rogne. Taki styl mi odpowiada, pasuje do mnie i przynosi piłkarzowi dużo frajdy na boisku. I jestem przekonany, że kontynuowanie takiego właśnie grania da nam jeszcze w kolejnych spotkaniach sporo punktów - kończy Ishak.
Zapisz się do newslettera