Dzisiaj zapraszamy na rozmowę z kolejnym debiutantem na zgrupowaniu w Belek, czyli Jakubem Kamińskim. Zgłoszenie 16-letniego pomocnika do ekstraklasy było jednym z największych zaskoczeń końcówki rundy "jesiennej", a na obozie w Turcji walczy on o debiut w tych rozgrywkach.
Jak do tej pory rozmawialiśmy na zgrupowaniu z debiutantami, którzy od lat związani są z Lechem i Poznaniem. Twoja historia jest troszkę inna, mógłbyś ją przybliżyć kibicom?
- Pierwsze piłkarskie kroki stawiałem na Śląsku, w Szombierkach Bytom. To właśnie stamtąd trafiłem do Lecha, gdzie już obecnie od czterech lat funkcjonuję w akademii. Z perspektywy czasu uważam, że to była bardzo dobra decyzja. W końcu jest to najlepsza akademia w Polsce. Jak widać po tym gdzie teraz jestem w wieku 16 lat, był to idealny krok do przodu.
Ostatnio trafiłeś do zespołu juniora starszego, po regularnej grze w niższym roczniku. Zaskoczyło cię, że tak szybko stałeś się kluczową postacią tego zespołu?
- Szczerze mówiąc tak. Byłem zdziwiony, że tak szybko się to dzieje. Chociaż zawsze miałem tak, że wcześniej od moich kolegów z rocznika zaczynałem grać wyżej. Zawsze doświadczenia ze starszymi kolegami mi pomagały.
Porozmawiajmy teraz o jesiennym zgłoszeniu ciebie do rozgrywek ekstraklasy. Nie ukrywajmy, że jeżeli Filip Marchwiński był rozpoznawalny dla kibiców, to ty byłeś raczej anonimowy. Czy dla ciebie też była to duża niespodzianka?
- Bardzo duża. Zostałem zaproszony na treningi pierwszej drużyny, co było nagrodą za moją dobrą pracę w akademii. Odbyłem kilka treningów przy Bułgarskiej i pewnego dnia jadąc na trening pociągiem dowiaduję się od kolegi, że zostałem zgłoszony do ekstraklasy. Na początku myślałem, że żartuje sobie ze mnie, ale wszedłem na klubową stronę i taka była prawda. Naprawdę było to ogromne zaskoczenie. A na dodatek, za chwilę dowiedziałem się, że jadę do Krakowa na mecz z Wisłą.
Pojawiła się w twojej głowie myśl, że skoro "Marchewa" wystąpił w Sosnowcu, to być może ty zadebiutujesz przy Reymonta?
- Oczywiście takie myśli były, ale w dniu samego meczu odbyłem rozmowę z trenerem Nawałką. Powiedział mi, że plan był taki, żeby mnie przygotować po kątem jak wygląda otoczka meczu ligowego i rzeczywiście było to bardzo miłe doświadczenie.
Jak oceniasz pracę, którą wykonujecie na zgrupowaniu w Belek?
- Treningi są bardzo ciężkie. Trenerzy dają nam trochę w kość, ale tak trzeba, żeby paliwa starczyło i nie zabrakło go na koniec sezonu. Muszę przyznać, że w swoim życiu jeszcze nie wykonywałem aż tak intensywnej pracy na treningach. Uważam, że może to tylko zaprocentować.
Za nami trzy sparingi i trzeba przyznać, że po meczu z Etyrem wielu kibiców uważało, że byłeś piłkarzem, który najlepiej się zaprezentował. Jak oceniasz swoją grę?
- Nie ukrywam, że miałem dobre wejście i doszedłem do dwóch dobrych sytuacji z uderzeniem na bramkę. Po prostu chciałem dać z siebie wszystko. Dostałem trzydzieści minut i w tym czasie musiałem udowodnić trenerowi, że mogę powalczyć o skład na wiosnę. Takie było moje założenie.
W meczu kontrolnym z DAC Dunajska Streda obaj, razem z Filipem Marchwińskim, pojawiliście się w pierwszym składzie. Czy uważasz, że ten ruch pokazuje, że wy wcześniej weszliście w pierwszy zespół niż reszta zawodników z akademii?
- Nie chcę się w żaden sposób wywyższać ponad kolegami. Taka była decyzja trenera i my musimy zrobić teraz wszystko, żeby nie była to jednorazowa sytuacja.
Z kim jesteś w pokoju?
- Z „Szymkiem”, czyli Filipem Szymczakiem.
Jak oceniasz przyjęcie przez starszych kolegów?
- Bardzo dobrze. Atmosfera jest idealna. Nie ma żadnych podziałów, że młodzi z młodymi, czy starsi ze starszymi. Po to jest akademia, żeby dostarczać zawodników do pierwszej drużyny i ich obecność na zgrupowaniu jest dobre dla klubu.
Jakie cele stawiasz sobie na nadchodzącą wiosnę?
- Bardzo ciężko trenuję w czasie obozu i chcę pokazać się trenerowi. Chciałbym na wiosnę jak najwcześniej zadebiutować w ekstraklasie. Myślę, że ta praca, którą wykonuję, jest na dobrym poziomie jak na szesnastolatka i zobaczymy jak trener Nawałka to oceni.
Zapisz się do newslettera