- Nasz scenariusz był znany od dawna. Lech po szalonym sezonie miał szanse na grę w pucharach. Wtedy uradowałby sezon. Jeśli jednak nie uda się tego zrobić, to będziemy mówili o bardzo nieudanym roku - mówi szkoleniowiec Lecha Jan Urban.
- Nasz scenariusz był znany od dawna. Lech po szalonym sezonie miał szanse na grę w pucharach. Wtedy uradowałby sezon. Jeśli jednak nie uda się tego zrobić, to będziemy mówili o bardzo nieudanym roku - mówi szkoleniowiec Lecha Jan Urban.
Na trzy kolejki przed końcem sezonu poznaniacy mają matematyczne szanse na awans do europejskich pucharów. Przede wszystkim nie zależą od siebie i muszą liczyć na potknięcia rywali. - Wydaje mi się, że te dziewięć punktów wystarczy, żeby awansować do Ligi Europy. Są szanse, moim zdaniem bardzo duże. Musimy jednak jedną rzecz zmienić. Zacząć strzelać bramki. Trudno myśleć o zwycięstwach i punktach, jeśli się nie strzela bramek. Mamy z tym problem i doskonale zdajemy sobie z niego sprawę - podkreśla trener Kolejorza.
Po ostatnich kilku meczach bez zwycięstwa najważniejszym zadaniem, które stoi przed sztabem szkoleniowym jest odbudowanie psychiki piłkarzy Kolejorza. Szczególnie po przegranym ostatnio finale Pucharu Polski. - Wszyscy jesteśmy świadomi, że mogliśmy ten mecz wygrać. To trofeum było w zasięgu ręki i wielka szkoda, że się nie udało go zdobyć. Finały są po to, żeby je wygrywać. Nie ważne w jakim stylu. Teraz jednak mamy przed sobą kolejne finały - zaznacza szkoleniowiec.
Będą nimi najbliższe trzy mecze Kolejorza, które ten zagra z Cracovią, Zagłębiem i Ruchem. - Liczę, że piłkarze w następnych meczach wyładują złość na sobie po przegranym meczu z Legią i zareagują na tę porażkę jak przed rokiem. Wtedy przegrali Puchar Polski, ale zdobyli mistrzostwo. Potrzebujemy teraz takiego Lecha, który wygrywa. Wygrywa finały, które dadzą nam awans do pucharów. Pierwszy finał zagramy z Cracovią, potem czekają nas dwa kolejne. Ten najbliższy jest najważniejszy, bo jeśli go nie wygramy, to nie będzie kolejnych finałów - mówi Jan Urban.
Aby to zrobić trzeba jednak strzelać bramki. Lechici już od ponad 300 minut nie trafili do siatki rywala. - Nie staram się nikogo oszukiwać. Muszę przekonać swoją drużynę, że jest wstanie to zrobić, bo udawało się to jesienią. Zespół, który nie trafia dużo bramek, musi grać na granicy perfekcji w obronie. W piłce liczy się wynik. Muszę wierzyć i zawodnicy też muszą, że wykorzystamy którąś z tych sytuacji - zauważa szkoleniowiec.
Zapisz się do newslettera