Lech Poznań w meczu 4. kolejki ekstraklasy wygrał z Cracovią 2:0. Bramki dla Kolejorza zdobywali zmiennicy - Kamil Jóźwiak i Christian Gytkjaer. Dzięki zwycięstwu niebiesko-biali awansowali na czwarte miejsce w tabeli.
Podopieczni trenera Bjelicy od początku meczu przejęli nad nim inicjatywę. Długej utrzymywali się przy piłce i starali się znaleźć sposób na zaskoczenie gospodarzy. To jednak oni jaki pierwsi to zrobili. Z prawej strony boiska, już w 3. minucie, dośrodkował Zenjov, a głową uderzał Piątek, ale zbyt słabo by zaskoczyć Bucicia. Cztery minuty później odpowiedział Gumny. Pestka niedokładnie przejął piłkę w polu karnym, a prawy defensor Kolejorza uderzył, ale nad poprzeczką.
Poznaniakom bardzo trudno było przedostać się w okolice szesnastki Cracovii. Przede wszystkim ze względu na ustawienie przeciwnika. Te w fazie obrony grał piątką obrońców. W 23. minucie to się jednak udało. Radut popędził środkiem boiska, zagrał do wbiegającego w szesnastkę Nickiego, ale ten zamiast uderzać szukał strzału i futbolówkę przejął Malarczyk. Ten bardzo dobrze dowodził defensywą Cracovii, która niemal wykluczyła z gry Nickiego Bille. Duńczyk miał problem ze swobodną grą, dlatego często zbiegał wgłąb pola.
Kolejorz w końcu jednak wykorzystał przewagę na skrzydłach. W 32. minucie Rakels zagrał do grającego na lewej obronie Situma, który dośrodkował piłkę w szesnastkę. Tam najlepiej zachował się Nicki Bille - oddał strzał, a ten z problemami obronił Sandomierski. Dwie minuty później golkiper Cracovii znów miał sporo pracy. Tym razem za sprawą Gajosa, który uderzył z 30 metrów. Bramkarz, nie bez problemów, wybił piłkę na rzut rożny. Jeszcze w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Situma do sytuacji strzeleckiej doszedł Rakels, ale nie trafił w bramkę.
Drugą połowę znów lepiej rozpoczęli lechci, którzy pierwszą groźną okazję stworzyli sobie w 52. minucie. Barkroth świetnie wypatrzył Gumnego, ten wbiegł w szesnastkę i zagrał piłkę wzdłuż bramki. Zamykać akcję starali się Nicki Bille i Trałka, ale żadnemu nie udało się trafić do siatki. Po chwili w podobnej sytuacji futbolówkę wzdłuż bramki zagrywał Nicki Bille i znów nikomu nie udało się otworzyć wyniku spotkania. Tym razem akcję starał się zamykać Trałka.
Gospodarze po przerwie postanowili zaatakować. I po godzinie powinni prowadzić. Dośrodkowanie z głębi pola głową zgrał Dimun, a w świetniej sytuacji znalazł się Piątek. Oddał strzał, który trafił w słupek, ale piłkę po chwili złapał Burić. Później do sytuacji strzeleckiej doszedł jeszcze Szczepaniak, ale nie trafił w bramkę. Lechici starali się odpowiedzieć na zagrożenie rywali, ale nie potrafili stworzyć sobie klarownej sytuacji. Sporo ożywienia na boisko wprowadzili jednak zmiennicy i ostatnie kilkanaście minut przebiegało już pod dyktando Kolejorza.
W 80. minucie świetną szansę miał jednak zawodnik Cracovii - Zenjov, który po dośrodkowaniu Dimuna mocno uderzał na bramkę. Minimalnie jednak przestrzelił. W 82. minucie Kolejorz zdobył bramkę. Z prawej strony boiska w pole karne wbiegł Makuszewski, który był faulowany przez rywala. Sędzia jednak nie drgnął, a do piłki podbiegł Jóźwiak, który uderzeniem z dystansu pokonał Sandomierskiego. Dwie minuty później podanie Makuszewskiego na bramkę zamienił Gytkjaer, który trafił do siatki rywala w trzecim meczu z rzędu.
Bramki: Jóźwiak (82), Gytkjaer (85)
Żółte kartki: Drewniak, Piątek - Rakels, Situm, Lasse Nielsen, Radut
Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Oleksii Dytiatiev, Piotr Malarczyk, Kamil Pestka - Jakub Wójcicki, Miroslav Covilo (40. Milan Dimun), Szymon Drewniak, Jaroslav Mihalik (78. Mateusz Wdowiak), Sergei Zeniov - Krzysztof Piątek, Tomas Vestenicky (57. Mateusz Szczepaniak)
Lech Poznań: Jasmin Burić - Robert Gumny, Rafał Janicki, Lasse Nielsen, Mario Situm - Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Mihai Radut - Nicklas Barkroth (73. Kamil Jóźwiak), Nicki Bille (67. Christian Gytkjaer), Deniss Rakels (64. Maciej Makuszewski)
Widzów: 9 114
Zapisz się do newslettera