Kolejny bardzo ważny krok w kierunku utrzymania się w rozgrywkach eWinner 2. Ligi wykonał drugi zespół Lecha Poznań. Rezerwy Kolejorza ograły we Wronkach w meczu 33. kolejki KKS 1925 Kalisz 2:0 (1:0) po golach Eryka Kryga oraz Karola Smajdora i wciąż znajdują się w tabeli ponad strefą spadkową.
Po niezwykle cennym wyjazdowym zwycięstwie odniesionym przed tygodniem nad rezerwami Śląska Wrocław (1:0 po golu Sergeya Krivetsa), które przełożyło się na opuszczenie strefy spadkowej, tym razem we Wronkach drugiej drużynie Kolejorza przyszło zmierzyć się z jeszcze wyżej notowanym rywalem, jednym z głównych pretendentów do udziału w barażach awans do I ligi, czyli KKS-em 1925 Kalisz. Dla niebiesko-białych była to także okazja, by wziąć na lokalnym rywalu rewanż za jesienną porażkę 0:2 - w Kaliszu wówczas losy meczu rozstrzygnęły się już w pierwszym kwadransie, bo właśnie wtedy padły oba gole dla ekipy KKS-u.
Tym razem w początkowej fazie spotkania pod bramkami nie działo się specjalnie wiele. Żadna z ekip nie postawiła od pierwszego gwizdka na frontalny szturm, a jedyną wartą odnotowania akcją w tym fragmencie meczu był atak wyprowadzony lewą stroną przez najbardziej doświadczonego zawodnika kaliszan, 40-letniego Marcina Radzewicza, który dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie Nikodem Zawistowski źle ją jednak opanował i w efekcie nie zdołał nawet oddać strzału.
Uderzenie i to bardzo groźne oddał z kolei dwanaście minut później Andrzej Kaszuba, który mierzył sprzed pola karnego w kierunku prawego słupka bramki strzeżonej przez Krzysztofa Bąkowskiego, ale minimalnie chybił, do czego przyczynił się jeszcze niewielki rykoszet od jednego z lechitów. Możliwością gola dla niebiesko-białych zapachniało dopiero w 28. minucie gry, kiedy to Karol Smajdor przytomnie chciał wykorzystać fakt, że golkiper KKS-u interweniował daleko od swojej bramki i strzałem z ponad 40 metrów próbował skierować piłkę do siatki, ale niestety przestrzelił. Chwilę przed tym uderzeniem zespół Kolejorza został zaś poważnie osłabiony, bo z powodu urazu boisko opuścić musiał kapitan Grzegorz Wojtkowiak, którego zastąpił wracający z kolei do gry po problemach zdrowotnych Filip Nawrocki.
Strata najbardziej doświadczonego piłkarza podziałała chyba na lechitów dekoncentrująco, bo defensywa jeszcze przed przerwą dopuściła się kilku niepotrzebnych błędów przy wyprowadzeniu piłki, ale na szczęście nie zakończyło się to żadnymi przykrymi konsekwencjami, bo goście z Kalisza nie potrafili wykorzystać prezentów ze strony Kolejorza.
Lech był zaś w pierwszej połowie niczym wytrawny bokser - wyczekał rywala, a gdy ten na chwilę stracił czujność, zadał błyskawiczny i skuteczny cios. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry lewym skrzydłem pomknął Jakub Karbownik i zacentrował w pole karne, gdzie perfekcyjnie z powietrza uderzył Eryk Kryg i dał niebiesko-białym prowadzenie.
Pięć minut po zmianie stron kaliszanie byli bliscy wyrównania, ale na szczęście dla Kolejorza strzał z rzutu wolnego Nestora Gordillo o centymetry minął bramkę Bąkowskiego. Chwilę później podwyższyć swoje prowadzenie powinien z kolei Kolejorz. Obrona KKS-u mocno się wówczas zdrzemnęła, dzięki czemu w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Sergey Krivets. Białorusin nie zdecydował się jednak ani na uderzenie, ani próbę mijania golkipera rywali, tylko podał piłkę do wbiegającego lewą stroną Karbownika – zagranie było jednak trochę zbyt mocne i sięgający wślizgiem piłkę skrzydłowy uderzył tylko w boczną siatkę.
Dużo bardziej precyzyjny był za to w 72. minucie Karol Smajdor, chociaż jego sytuacja do strzału była zdecydowanie trudniejsza. Boczny obrońca Kolejorza zbiegł z piłką z lewego skrzydła i uderzył prawą nogą w kierunku bliższego słupka kaliskiej bramki, a Michał Molenda nie zdołał skutecznie interweniować i zrobiło się 2:0 dla niebiesko-białych.
Strata drugiego gola zupełnie podłamała gości z Kalisza i chociaż próbowali szukać jeszcze możliwości do odwrócenia niekorzystnych dla nich losów meczu, to w ich poczynaniach brakowało i werwy, i pomysłu. A Lech umiejętnie się bronił i po końcowym gwizdku sędziego dopisał sobie w tabeli niezwykle ważne, ale przede wszystkim w pełni zasłużone trzy punkty.
Bramki: Eryk Kryg (45+1.), Karol Smajdor (72.)
Żółte kartki: Grzegorz Wojtkowiak (na ławce), Adrian Laskowski, Filip Nawrocki, Artur Marciniak - Tomasz Hołota, Andrzej Kaszuba, Adrian Łuszkiewicz
LECH II POZNAŃ: Krzysztof Bąkowski - Filip Borowski, Grzegorz Wojtkowiak (27. Filip Nawrocki), Maksymilian Pingot, Karol Smajdor - Artur Marciniak, Jakub Białczyk, Adrian Laskowski - Eryk Kryg (82. Arkadiusz Kaczmarek), Jakub Karbownik (78. Norbert Pacławski), Sergey Krivets,
KKS KALISZ: Michał Molenda - Mateusz Gawlik, Andrzej Kaszuba (66. Robert Tunkiewicz), Bartłomiej Maćczak (66. Adrian Łuszkiewicz), Michał Borecki, Filip Kendzia, Tomasz Hołota, Nestor Gordillo, Marcin Radzewicz (79. Mateusz Mączyński), Bartłomiej Putno, Nikodem Zawistowski
Zapisz się do newslettera